Kościół, w osobie Biskupa lub jego delegata, winien okazywać gotowość do wysłuchania ofiar i ich rodzin, jak też angażować się w udzielenie pomocy duchowej i psychologicznej. W czasie swoich podroży apostolskich Ojciec Święty Benedykt XVI dał temu przykład swoją gotowością do spotkania i wysłuchania ofiar nadużyć seksualnych. Poznaj 7 tych, które musisz natychmiast naprawić! 1. Bierzesz partnera za pewnik. Jest to problem, z którego powodu rozpadł się już nie jeden związek. Z biegiem czasu mamy tendencję do zapominania, jak ważny jest dla nas nasz partner. Przestajemy okazywać sobie drobne gesty czułości, nie zwracamy uwagi na istotne detale, które W tym sensie, jeśli jeden z partnerów nie jest zadowolony z obecnego poziomu intymności związku, pojawią się nieporozumienia w ich związku. To sprawi, że partner poczuje się odsunięty i nieważny. Wszystko to stworzy negatywną postawę w codziennym życiu, a partner najprawdopodobniej stanie się drażliwy i nie będzie czuł się Normalna sytuacja jest taka, gdy człowiek dokonuje wyboru w wolny, w pełni świadomy sposób, i zarazem bierze pełną odpowiedzialność za jego konsekwencje. Wolność oznacza, że jestem z kimś dlatego, że chcę z nim być. Nie dlatego, że go potrzebuję, aby żyć. naprawde? a co z samobojcami, ktorzy zabijaja sie po stracie ukochanej Cierpienie do zaopiekowania. „Normalne” zachowania seksualne i zgoda na seks. Preferencje seksualne, perwersje, parafilie – gdzie kończy się norma, a zaczyna zaburzenie? Zgoda i dobre samopoczucie – słowa-klucze. Od niepamiętnych czasów seksualność jest jednym z elementów funkcjonowania człowieka uznawanym za temat tabu. Odp: 25 lat a brak związku. Średni wzrost mężczyzny w Polsce to 177,4 +/- 8,5 centymetra odchylenia. Czyli w statystycznie istotna grupa kończy się na 188,9. Od Lesek 140 cm po te najwyższe, każda chce jak najwyższego. Konkurencja straszliwa co do tych 1,5-3% najwyższych. IdxX. Miałem wrażenie, że moje miejsce w życiu partnerki zajęło dziecko. A ona wydawała mi tylko komendy: "wyrzuć pieluszki", "trzeba powiesić półkę". Po pół roku dziecko poszło do żłobka, partnerka wróciła do pracy. Pomagałem przy dziecku, pomagałem w domu. Seksu wciąż było mało Pewnego dnia postanowiłem zrobić eksperyment – przestałem inicjować seks, czekałem aż zrobi to partnerka. I tak mijały dni, tygodnie, aż w końcu miesiące... Zacząłem się przygotowywać do odejścia (...) Gdy powiedziałem partnerce, że odchodzę, nie mogła uwierzyć. Przecież wszystko było pięknie ułożone, a ja byłem takim dobrym ojcem W sądzie rozprawa dotyczyła tylko opieki nad dzieckiem. Chciałem sprawiedliwego podziału. Jeden tydzień u mnie, jeden u partnerki. Pani sędzia nie miała możliwości się nie zgodzić: świadkowie nie mogli zaprzeczyć, że jestem dobrym ojcem Po raz pierwszy skusiłem się na wyjeździe służbowym, w Berlinie. W internecie znalazłem strony z dziewczynami świadczącymi usługi prostytucji. Jest ich tam dużo, szczególnie z Ameryki Południowej. Umówiłem się na seks za pieniądze i było miło. Owszem, bez uczucia, ale może tak lepiej?! Ostatnią dziewczynę poznałem na ulicy. Sprzedawała latem owoce. Kupiłem od niej wiśnie (...) Spotykamy się pół roku. Kocham się z nią kochać. Mam teraz poukładany świat. Poświęcam się dziecku. Pracuję. Odnalazłem spokój ducha i znów potrafię się cieszyć pięknym seksem Mój przypadek jest chyba banalny – dwa lata z dziewczyną, wspólne zamieszkanie, dziecko. Problemy z seksem zaczęły się w ciąży. "Jest mi niedobrze", "trzeba uważać na dziecko" - słyszałem. Seksu było mało, ale rozumiałem ten szczególny okres i nie ponaglałem. Po porodzie pojawiły się nowe obowiązki,brak czasu, zmęczenie. Moje miejsce zajęło dziecko, a ja zostałem w związku tym trzecim. Partnerka zaczęła wydawać komendy: "wyrzuć pieluszki", "kup mleko", "trzeba powiesić półkę"... Po pół roku dziecko poszło do żłobka, a partnerka wróciła do pracy. Pomagałem przy dziecku, pomagałem w domu. Seksu było mało. Jakoś też nie odczuwałem, by ona była tak szczerze nim zainteresowana. Pewnego dnia postanowiłem zrobić eksperyment - a mianowicie przestałem inicjować seks, czekając aż któregoś dnia zrobi to partnerka. I tak mijały dni, tygodnie, aż w końcu i miesiące... Jej widocznie seks nie interesował. Słuchałem opowieści o "ckliwych piersiach podczas karmienia". Słuchałem jak musi "spuścić sobie mleko, by jej nabrzmiałe piersi przestały boleć". No ale jak mężczyzna ma nabrzmiałe (przepraszam) jądra, to nikogo to nie interesuje. Seksu nie było w ogóle - a ja go nie inicjowałem, bo partnerka nie miała ochoty. I tak sobie zdałem sprawę, że tak naprawdę kobiety chyba nie przepadają zbytnio za seksem. Nastoletnia dziewczyna nie chce współżyć z chłopakiem bo "jest za młoda". Potem nie chce współżyć bo "szuka męża, a nie zabawy". Potem nie chce współżyć, bo się boi, żeby kandydat na męża nie pomyślał o niej negatywnie. Potem jest seks, miły, przyjemny przez krótką chwilę. Potem znowu nie ma, bo pojawia się dziecko. A jak mężczyzna prosi, to słyszy "ty zboczeńcu". Mężczyzna jest potrzebny do noszenia ciężkich toreb z zakupami, ciężkich walizek na wakacjach, naprawienia różnych rzeczy w domu. Gdyby kobiety lubiły seks, to na świecie nie byłoby prostytucji. Gdyby kobiety lubiły seks, to same by go inicjowały, lub przynajmniej byłyby skłonne do flirtu , ale ten najczęściej ucinają. Owszem, kobiety lubią usłyszeć miłe słowo od kolegi z pracy, ale gdy ten kolega poprosi o coś konkretnego to następuję bardzo konkretna odmowa. Kobieta lubi być adorowana, ale niczego w zamian dać już nie chce. Zacząłem się przygotowywać do odejścia... Wiem jakie jest "równouprawnienie" w sądach, jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem. Zapisałem dziecko na różne zajęcia i je opłacałem. Gdy spotykaliśmy się ze znajomymi, prosiłem ich by robili nam (mi i dziecku) zdjęcia. Odbierałem dziecko z przedszkola (zresztą wcześniej też zawsze to robiłem). Kupowałem zabawki edukacyjne, książeczki. Któregoś dnia powiedziałem partnerce, że odchodzę. Nie mogła uwierzyć. Przecież wszystko było pięknie ułożone. A ja byłem takim dobrym ojcem. W sądzie rozprawa dotyczyła tylko opieki nad dzieckiem. Chciałem sprawiedliwego podziału. Jeden tydzień u mnie, jeden u partnerki. Pani sędzia nie miała możliwości się nie zgodzić: świadkowie nie mogli zaprzeczyć, że jestem dobrym ojcem. Do tego miałem twarde dowody w postaci rachunków za opłacanie przedszkola, za zabawki, odzież, za wakacje (bo to ja płaciłem). Partnerka nagle zdała sobie sprawę, że odchodzi od niej nienajgorszy facet. Próbowała mnie zatrzymać. Pojawiła się dobrze mi znana kobieca taktyka - uwodzenie mężczyzny urodą. Ale ja byłem już niewzruszony. Odszedłem, zostawiłem ją. Ciąg dalszy tekstu pod infografiką Seks i kobiety Kobiety często proszą mnie o różnego rodzaju pomoc. Denerwuje mnie, kiedy jakaś koleżanka nie odzywa się miesiąc, a potem dzwoni i w drugim zdaniu mówi, że skoro mam samochód, to może bym jej pomógł coś przewieźć. Albo koleżanka w pracy prosi o przesunięcie jej biurka, bo to ja jestem mężczyzną. Teraz na zimno odpowiadam, że przecież jesteśmy sobie równi, jest równouprawnienie. Po raz pierwszy skusiłem się, gdy byłem na wyjeździe służbowym w Berlinie. Tak jakoś w internecie znalazłem strony z dziewczynami świadczącymi usługi prostytucji. Jest tam dużo takich dziewczyn, szczególnie z Ameryki Południowej, Wenezueli, Kolumbii czy Argentyny. Umówiłem się na seks za pieniądze i było miło. Poczułem znowu co znaczy fajny seks. Owszem bez uczucia, ale może tak jest lepiej?! Do Berlina jeździłem służbowy kilka razy i za każdym razem spotykałem się z jakąś prostytutką. I zawsze było bardzo fajnie. Nie było "bólu głowy", nie było kobiecej dezaprobaty, nie było pretensji o "niewyrzucone śmieci", "niewymienione żarówki", niezatankowany bak". Były tylko spotkania na sam seks. Odzyskałem radość z seksu. Znalazłem sobie partnerkę na seks przez internet (tu w Polsce). Dziewczynę, która zgodziła się na taki układ, by rozwiązać swoje problemy finansowe. Pierwszy raz spotkaliśmy się na seks w hotelu. Została na całą noc. Było miło. Bez zobowiązań. Potem znowu umówiliśmy się na całą noc w hotelu. A potem przyjeżdżała do mnie dwa razy w tygodniu. W tygodniu na szybkie spotkanie, w weekend na całą noc. Spotykaliśmy się na zwykły seks (...) Chyba go ze mną lubiła, czułem, że było jej przyjemnie. Po jakimś czasie mnie zostawiła, bo poznała chłopaka. Ale ja w ten sam sposób znalazłem kolejną kobietę. Tych dziewczyn przez te dobrych już parę lat było kilka. Niektóre z nich mają konta na Facebooku czy Instagramie. Widzę co teraz robią. Wrzucają do sieci zdjęcia pokazujące, jakie ich życie jest piękne, jakie śliczne mają bobaski. Ich partnerzy/mężowie cieszą się, i nie wiedza, że te same dziewczyny uprawiały seks za pieniądze dosłownie rok czy dwa lata temu. Ostatnią dziewczynę poznałem na ulicy. Sprzedawała latem owoce. Kupiłem od niej wiśnie. Była naprawdę w moim typie. Wróciłem do samochodu, wtedy coś mnie tknęło. Przejechałem samochodem obok niej, zauważyła mnie. Zaparkowałem. Wróciłem. Dała mi swój numer telefonu. Potem trochę rozmów na Whatsapp'ie. Zgodziła się. Spotykamy się pół roku. Przychodzi do mnie, gdy nie mam opieki nad dzieckiem. Płacę jej miesięcznie. W bezpieczne dni, kocham się z nią, przygniatam ją mną, a później zasypiam w niej. Bardzo ją lubię. Mam nadzieję, że ona mnie też. Seks chyba jej się podoba (...) Na wiosnę planuję ją zabrać na wakacje. Cieszę się, że ją poznałem - jest najfajniejsza z tych wszystkich dziewczyn. Ale wszystkie z nich były sympatyczne. Mam teraz ciszę i spokój. Mam piękny seks. Z piękną dziewczyną. Jest drobna, ma piękne szczupłe nogi, śliczne włosy i oczy. I usta. Drobne piersi. Jest inteligenta, zainteresowana różnymi tematami. Pyta mnie o wiele spraw. Jest też cudowna w łóżku. Kocham się z nią kochać. Gdy wracam myślami do byłej partnerki, do jej sposobu bycia "wynieś śmieci", "zrób zakupy", tak bardzo się cieszę, że zdobyłem się na odwagę i że teraz jestem wolnym mężczyzną, który odnalazł spokój ducha, i który znowu potrafi się cieszyć pięknym seksem. Taka to moja opowieść. Zgadzam się, że dwie strony muszą się starać i iść na kompromisy. Ja poszedłem na kompromis. Ale seksu z partnerką po zajściu w ciążę było bardzo mało albo w ogóle. Po urodzinach dziecka tym bardziej. Byłem wyrozumiały. Czekałem. Ale jej po prostu było wygodniej tego seksu nie mieć. Nie lubię retoryki typu "kobieta nie chce seksu, więc to wina faceta, który się nie stara". Czekałem, ale jednego dnia powiedziałem dosyć i odszedłem od partnerki. Być może ucierpiało na tym dziecko, ale ten model który mam, czyli dziecko na tydzień u każdego z rodzica jest dobry, bo również ojciec widuje się z dzieckiem w normalne dni, pomaga w codziennym życiu, odrabia lekcje, kładzie spać, przygotowuje śniadania – a nie wizyty kilkugodzinne w weekend, żeby zabrać je do "pizzerii". Wiem, że byłej partnerce jest teraz gorzej. Musiała zmienić mieszkanie na mniejsze. Nie ma samochodu, więc nie może teraz zrobić większych zakupów czy zabrać dziecka gdzieś. Nie ma faceta w domu, który jej pomoże np. zmontować mebel. Ale mnie to nie interesuje. Miała fajnego faceta - ale przez swoje podejście go straciła. I jeszcze mam w pamięci jej słowa, w których porównywała mnie do mężów jej koleżanek, którzy mają większe samochody czy większe mieszkania. Niech mają, niech pracują. Ja dawałem co mogłem, ale mam wrażenie że kobietom zawsze niestety mało. Ciąg dalszy tekstu pod infografiką 12 mitów na temat seksu Mam teraz poukładany świat, i spokój ducha. Poświęcam się dziecku. Pracuję. Mam liczne zainteresowania. I jako mężczyzna czuję się odprężony mając te piękne chwile, kiedy kocham się fizycznie z kobietą. Nie chciałbym wracać za żadne skarby do partnerki, bo znowu byłby brak seksu, i narzekania na "niewyrzucone śmieci" czy inne bzdury. Chcesz podzielić się swoją historią? Napisz: @ Korzyści zdrowotne z uprawiania seksu Odkąd obserwuję siebie i swoją seksualność zauważyłam nie tylko, jak ona bardzo się zmienia, ale również to, że co innego jest dla mnie ważne i co innego mnie podnieca w związku z mężczyzną, kobietą i mną samą. Moja seksualność jest dla mnie jak woda, która przybiera coraz to inne kształty. Może zacznę od końca, czyli od samej siebie. Obserwowałam siebie w różnych związkach, ale od jakiegoś czasu jestem sama i mam poczucie, że istnieje jakaś część mnie i mojej seksualności, która jest tylko dla mnie i stanowi moje prywatne misterium, którym się nie chcę dzielić. Chodzi mi konkretnie o kwestię miesiączki. Nigdy nie było dla mnie problemem uprawianie seksu podczas miesiączki i wprowadzanie partnera w tajniki mojego cyklu. Ale w pewnym momencie, po tym jak znowu kochałam się podczas miesiączki z kolejnym partnerem, poczułam, że tego nie chcę. Że miesiączka jest czasem wyłącznie dla mnie, że wcale nie pragnę, żeby mężczyzna wtedy mnie dotykał, wchodził ani ze mną był w jakikolwiek fizyczny sposób. Chcę być sama ze swoją miesiączką, swoją cipką, jej niezwykłym zapachem w tym czasie. I chcę celebrować to niezwykłe święto sama lub ewentualnie w gronie innych kobiet. Idea czerwonego namiotu nagle zaczęła mieć dla mnie sens i zaczęłam sobie sama budować swój metaforyczny czerwony namiot. Zaczęłam również się golić sama dla siebie i chodzić w kulkach gejszy, żeby mieć lepszy kontakt ze sobą i dla siebie, żeby moja cipka po prostu sama dla siebie fajniej się czuła. Jeżeli chodzi o moją seksualność w kontekście mężczyzny, oznacza ona dla mnie przede wszystkim kontakt genitalny i analny. Mężczyźnie się oddaję. Podnieca mnie sprawczość mężczyzny, jego siła i energia podczas samego aktu; podnieca mnie to, że on się mną podnieca. Podnieca mnie to, jak na niego działam i jak podchodzi do mojego ciała, aniżeli on sam jako mężczyzna. Nigdy niczego nie robię ze sobą – w sensie wyglądu – dla mężczyzny. Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, ale przy mężczyźnie i tak mam gładką skórę, a moje owłosieniu w porównaniu z jego jest żadne. To może niestandardowe, ale nigdy żadnego randki ani związki nie skłoniły mnie do większego dbania o siebie. Jeśli zależało mi na swoim wyglądzie, to poprawiałam go dla siebie albo dla innych kobiet. Dla mężczyzn zawsze jestem seksowna, jaka jestem, ponieważ mam bardzo kobiecą budowę i to jest dla nich wystarczające. Zupełnie inna sprawa przedstawia się z kobietami. Jeśli ktoś mobilizuje mnie, żeby poprawić swój wygląd, stan skóry, to jest to kobieta – inna kobieta, która mi się podoba, bądź przyjaciółka. Mężczyźni i tak rzadko kiedy są w stanie dostrzec, że byłam u kosmetyczki albo u fryzjera. Kiedy pierwszy raz umówiłam się z kobietą, następnego dnia byłam u kosmetyczki wydepilować wąsik, a tydzień później umówiłam się na zabieg oczyszczający twarz. Nie mogę spotykać się z inną kobietą i być owłosiona, pełna zaskórników i niezadbana. Dla kobiety pragnę być miękka, delikatna, wypielęgnowana – naprawdę świeża. Zależy mi na tym, żeby być czułą i miękką w dotyku kochanką – kobiety. To dla mnie też część seksualności. W związku z kobietą podnieca mnie jej cipka, jej ciało, jej skóra, jej piękne długie włosy, to jak się porusza, jej wypielęgnowane dłonie. W związku z mężczyzną tylko jego reakcja na mnie, to że się podnieca ze względu na mnie. Jeżeli chodzi o mnie samą, to uwielbiam swoją cipkę, swój cykl, swoją skórę i twarz. To wszystko jest dla mnie seksualnością – najważniejszą częścią mnie, która określa mnie w stosunku do siebie samej i innych ludzi. Tekst ukazał się w ramach konkursu z mężczyzną w tle. autor: Mariola Witam, Chciałabym dowiedzieć się czy poziom prolaktyny u młodego mężczyzny (31lat) : 26,09 ng/ml przy normie do 25 ng/ml to dużo podwyższona prolaktyna i czy może wpływać na i być przyczyną niskiego libido u mojego chłopaka ? Dodam, że bardzo rzadko współżyjemy, on obwinia za to przemęczenie pracą umysłową i dojazdami , chandrę z powodu małego mieszkania które chce w końcu zmienić a ciągle nie ma możliwości. Zwala też brak ochoty na brak makijażu i ładnej bielizny, co dla mnie jest wymówką. Mówi, że naoglądałam się harlequinów, romansów i że nie ma tak u innych też. Że nie jesteśmy nastolatkami,żeby to było najważniejsze brak seksu Rozpoczęte przez ~Facet 41 lt, 12 sty 2022 ~Nerd Napisane 31 maja 2022 - 11:00 ~solasi napisał: (...) Myślę, że nasza kobieca seksualność jest bardzo skomplikowana i to dobrze, gdy ktoś chce wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi:-). Ja sama szukam jeszcze wielu odpowiedzi:-) Świetnie napisane, łatwiej zrozumieć matematykę dyskretną i teorię grafów niż seksualność kobiety :) Serdecznie pozdrawiam ! Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~solasi ~solasi Napisane 31 maja 2022 - 11:07 ~Ten13 Lata temu uzgodniliście z żoną pewien plan przy winie… Idź do sklepu, kup dobre wino i zweryfikujcie plan. Może dziś ktoś z was widzi życie/plany/przyszłość/ inaczej. Raz na jakiś czas trzeba porządnie zaktualizować bazę danych o każdym z nas, o związku… Przepuścić też przez siebie jakiś program antywirusowy. Ludzie boją się takich rozmów, ale tylko w kryzysie, rodzi się inna jakość. ~Ten13 u Ciebie to życie jest bardzo zaplanowane:-). Wdarł się jednak jakiś element rywalizacji. Czegoś tam tej Twojej żonie brak… albo czegoś ma za dużo:-). Może Ty jej nie szukaj tak zajęcia, nie ułatwiaj jej tak bardzo rozwijania własnych skrzydeł… po prostu dmuchaj jej w te skrzydła- to wystarczy. Macie teraz jakiś kryzys. Kryzys zawsze ma datę ważności i kiedyś się przeterminuje. Jak ma się fajnego partnera, to warto poczekać na ten dzień. A wy wydajecie się być fajną parą. Mimo tego kochający się ludzie raz na jakiś czas spotykają się we wspólnym łóżku. Kiedy tego nie robią, to zwyczajnie któreś z nich ma jakiś problem, a jak sytuacja trwa długo, to zawsze jest to problem związany z partnerem (czasem realny, czasem tylko wymyślony- a kobiety potrafią mieć bardzo bujną wyobraźnię:-)… jednak zawsze wymagający rozmowy i być może jakiejś decyzji). To oczywiście moje zdanie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~solasi ~solasi Napisane 31 maja 2022 - 11:26 ~Nerd napisał: Świetnie napisane, łatwiej zrozumieć matematykę dyskretną i teorię grafów niż seksualność kobiety :) Serdecznie pozdrawiam ! ~Nerd ależ oczywiście. Choć figury płaskie i bryły, procenty i przybliżenia, kolorowanie, problem znajdowania drogi, zbiór dominujący a zwłaszcza problem chińskiego listonosza mogą w seksualności odegrać również niebagatelną rolę:-) Serdeczności:-) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~czwórka ~czwórka Napisane 31 maja 2022 - 12:08 ~Najgłupsze napisał:~czwórka napisał: Ten13 (fajny ten nick, duże możliwości interpretacyjne) (...) :D :D :D Czwórka - Ty to jednak fajna laska jesteś ;P ;) W wywiadzie wszystko jest ważne, takie skrzywienie zawodowe;-):)) Potraktuję to jako komplement. Dzięki:-) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~czwórka ~czwórka Napisane 31 maja 2022 - 12:23 ~Nerd napisał: Świetnie napisane, łatwiej zrozumieć matematykę dyskretną i teorię grafów niż seksualność kobiety :) Serdecznie pozdrawiam ! Zależy komu;-) Miłego dnia:-) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~czwórka ~czwórka Napisane 31 maja 2022 - 12:25 ~czwórka napisał:~Nerd napisał: Świetnie napisane, łatwiej zrozumieć matematykę dyskretną i teorię grafów niż seksualność kobiety :) Serdecznie pozdrawiam ! Zależy komu;-) Miłego dnia:-) Ale usprawiedliwię Cię. Może miałeś słabe nauczycielki;-):))) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~czwórka ~czwórka Napisane 31 maja 2022 - 13:52 ~solasi napisał:~czwórka Nie wiem, czy dobrze Ciebie zrozumiałam. Masz rację, że wpływ mamy tylko na własną zmianę...i jak chcemy się zmieniać, to to robimy. Jednak, jak jesteśmy w związku, w dobrym związku, to nie realizujemy (spełniamy) tylko naszych potrzeb, ale i potrzeby naszego partnera. O tych potrzebach się rozmawia i szuka wspólnie rozwiązań, gdy coś jest problemem. Nie lubię jak partner mówi do drugiej strony "taki już jestem i się nie zmienię"... Kochające osoby często się dla siebie zmieniają, tylko są to zmiany niezauważalne/ jakby nieświadome, a przez to piękne. Oczywiście, jak ktoś nas zmusza, to żadnej zmiany nie będzie. Pewnie, że tu na forum nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie "dlaczego żona nie che się kochać ze swoim mężem", ale miło wymienić opinie i po prostu porozmawiać. Myślę, że nasza kobieca seksualność jest bardzo skomplikowana i to dobrze, gdy ktoś chce wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi:-). Ja sama szukam jeszcze wielu odpowiedzi:-) Uważam, że lepiej pracować nad sobą dla siebie. Po to żeby we własnych oczach być lepszym człowiekiem. Jeżeli partner nie akceptuje Ciebie (zakładam, że jesteś wartościową osobą, rozwijasz się) i wymusza zmianę to mi się pojawia pytanie gdzie tam jest miłość? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~czwórka ~czwórka Napisane 31 maja 2022 - 14:39 Widzę jeszcze taki problem w zmianie, że możesz nawet nieświadomie dotknąc czegoś co jest mocno związane z głęboko zakorzenionymi w Tobie wartościami. Przy zmianie (dla partnera) pojawi się dysonans godnościowy, który musi zostać usunięty żeby jednostka wróciła do równowagi, żeby czuła się dobrze. Majstrowanie przy wartościach to jak zabawa na beczce z prochem. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Nerd ~Nerd Napisane 31 maja 2022 - 23:03 ~czwórka napisał: (...) Ale usprawiedliwię Cię. Może miałeś słabe nauczycielki;-):))) Ty chyba naprawdę mnie przejrzałaś :))) ... do szkoły miałem pod górę i pewnie dlatego te braki :))) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Nerd ~Nerd Napisane 01 czerwca 2022 - 00:12 ~Ten13 napisał: (...) ... nie wiem czasem mówię sobie - nie chciałeś prostej kobiety, to wziąłeś sobie tą najbardziej skomplikowaną... ech pewnie to miejsce w którym Panie, żeby by coś ala: masz co chciałeś i jeszcze marudzisz, sam sobie jesteś winny itp. Nie wiem, jak zawsze wiedziałem to ostatnio tracę poniekąd wiarę w siebie w tych kwestiach :/ Ja chyba prosty człowiek jetem, nie wiem dlaczego, ale odnoszę wrażenie, że podświadomie ostro konkurujecie ze sobą w małżeństwie. Taki wniosek można wysnuć jak się czyta twoje dalsze wypowiedzi. Dlaczego wdrażasz żonę,w tajniki tego co robisz w firmie i dlaczego ona ma w tym uczestniczyć skoro ewidentnie tego nie "czuje" ? Ja bym odpuścił ponieważ tylko tak powstają napięcia, które przenoszą się dosłownie na cały wasz związek. Postaw się w jej sytuacji: ona się stara na swój sposób ciężko pracuje, a ty jej mąż zarobisz tyle w ciągu godziny (jak wspomniałeś) i pewnie do tego wygarnąłeś jej to w oczy ? To potrafi zaboleć nie tylko kobietę. Nawet jak jesteś ekspertem w branży to nie powinieneś jej tego okazywać w domu bo nastąpi przeniesienie niezdrowych emocji na inne elementy waszego związku. Pomyśl: ona może nawet podświadomie bać się z tobą kochać, bo ma gdzieś głęboko zaszytą obawę, że to co da na pewno nie zaspokoi ciebie, który tyle wymagasz (i od siebie i innych w tym jej), ona zwyczajnie się blokuje .... i tak jak ktoś tu napisał, że odwzajemnia ci to odmową współżycia małżeńskiego. To jest o tyle bardziej prawdopodobne bo wie jak ci na tym zależy :) Jak jest "zablokowana" więc seks nie jest jej do niczego potrzebny i ten stan będzie trwał bardzo długo o ile nic nie zrobisz. Sytuacja wcale nie jest taka tragiczna. Przede wszystkim masz dalej żonę :) One czasem bardzo szybko i nieoczekiwanie odchodzą ... wtedy naprawdę się je docenia. To są bardzo mocne emocje, nie wie ten co nie przeżył... Odpuść jej, nie planuj jej życia. Jej kariera nie musi być taka błyskotliwa jak twoja. Ona musi mieć czas może nie na szukanie super posady przy boku męża, który jest jednocześnie jej mentorem ... Na pewno udziela się w domu, przy dzieciach, bądź wtedy przy niej, róbcie coś razem, razem z dziećmi, rozmawiajcie tak normalnie (bez profi tematów z pracy), bez licytacji kto i ile ma obowiązków. Dom powinien być wolny od złych emocji. Pozwól jej, aby sama decydowała co ma robić ... nie musi przecież pracować ? Może jak nie będzie tego negatywnego perfect-napięcia to znajdzie sobie jakieś ciekawe hobby ? Ma jakieś ? Czy może jej hobby to ma być twoja praca, sukcesy i dążenie do celu który jej stawiasz ? Kolejna rzecz to tylko potwierdzenie tego co sugerowały ci nasze dziewczyny co znają się na terapii czwórka, solasi. Powinieneś zadbać o bliskość, małymi krokami. Dla mężczyzn często jest trudna bliskość bez aktu seksualnego ... szczególnie jak tego bardzo brakuje. Trzeba przełamać ten opór. Ja bym proponował sięgnąć do początku, do momentu jak zdobywałeś swoją żonę. To może potrwać, ale ten proces powinieneś powtórzyć, ona wtedy zrozumie, że to jest cały czas ten sam mężczyzna, którego tak pokochała dawno temu. Jesteś inteligentnym człowiekiem więc musisz zdobyć ją na nowo. Tym razem bez konkurowania ze sobą, bez licytacji.. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Robert1971 ~Robert1971 Napisane 01 czerwca 2022 - 07:05 @Nerd... Fajnie piszesz i ciekawe światło rzucasz na sprawę, ale... Dlaczego to niby facet ma brać 100 proc. odpowiedzialności za problem? Ja wiem, rozumiem i dociera do mnie, że oboje mają swoje 'za uszami' i z powodu obu stron stało się jak się stało - ona nie chce seksu. Jednak skoro on musi gimnastykować się i wychodzić poza swoje możliwości dokonując ciężkich dla faceta ekwilibrystyk, to dlaczego ona nie powinna się też nagiąć? Napisałem powyżej - przecież nie chodzi o to, by ona właziła na niego co drugi dzień (tego być może zdrowy facet by nie wytrzymał na dłuższą metę :-) ). Chodzi o to, by ona zwyczajnie nie odmawiała, nie wykręcała się, nie robiła głupawych uników - by dawała mu to, czego on potrzebuje, skoro on daje jej czego potrzebuje ona. A jeśli faktycznie czegoś ona potrzebuje czego on jej nie daje, to niech mu to zakomunikuje. Życie w świecie zgadywanek to jest istny koszmar i z tego powodu rozpadły się miliony małżeństw... Bo jej ciężko było zakomunikować facetowi że tego i owego by od niego potrzebowała/chciała. Do tego dochodzi obecny trend - podkręcanie kobiet na tzw. niezależne. No tak... ;-) Kobieta niezależna to taka, co to daje sobie radę we wszystkim i wszędzie - taki model się obecnie lansuje. Prowadzi to do niczego innego, jak właśnie do rywalizacji, albo wręcz do destrukcji - destrukcji tego co facet osiągnął, zbudował, do czego doszedł - dla nich obojga. Bo jej się wydaje, że ona teraz musi zająć miejsce faceta z dawnego patriarchatu... Ileż razy to właśnie słyszałem u schyłku mojego rozpadającego się małżeństwa. I wiesz co... Rozpadło się ono właśnie gdy osiągnąłem szereg sukcesów właśnie dla nas, gdy życie społeczne, finansowe, rodzinne..., zaczynało nabierać prawdziwych rumieńców. Wtedy właśnie kobiecie zaczęło przeszkadzać, że ja się rozwijam (gdzie wcale jej to nie ograniczało, wręcz stwarzało jej tym lepsze warunki do jej własnego rozwoju). I jeszcze jedno... Pieniądze i władza wyciskają z człowieka to, czym on w istocie jest - nie masz kasy, siedzisz cicho i nawet nie widać czy jesteś burakiem czy nie. Ale jak burak zarobi/dostanie/zdobędzie przysłowiowy milion, będzie dalej burakiem, tylko z milionem ;-). I wtedy o wiele dobitniej swoje buractwo udowodni. Warto i nad tym się zastanowić w kontekście postawy Twojej żony :-). To taka garść bardzo luźnych dywagacji - nie trzeba się zgadzać, alb warto przemyśleć. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~solasi ~solasi Napisane 01 czerwca 2022 - 08:32 ~czwórka napisał: Uważam, że lepiej pracować nad sobą dla siebie. Po to żeby we własnych oczach być lepszym człowiekiem. Jeżeli partner nie akceptuje Ciebie (zakładam, że jesteś wartościową osobą, rozwijasz się) i wymusza zmianę to mi się pojawia pytanie gdzie tam jest miłość? Czwóreczko, masz rację. Człowiek może tylko nad sobą pracować. Wydaje mi się, że problem ~Ten13 polega na czymś innym. Nikt tu nie mówi o dłubaniu w wartościach żony i zmuszaniu jej do jakiejś zmiany. Zresztą i autorowi kilka osób zaproponowało "pracę nad sobą":-). W związku ludzie mają pewne potrzeby i są ze sobą, bo miło im jest te potrzeby dla siebie wzajemnie spełniać. Kiedy pewnego dnia partner nie dba o zaspokojenie moich potrzeb i chodzi tu o taki dzień, który trwa np. 3 miesiące albo i dłużej, to znaczy, że jest jakiś problem. I praca nad samym sobą tego problemu nie rozwiąże. partner odmawiał mi przytulania, choć robił to od 6 lat i nagle przez tydzień, dwa, miesiąc - "0" przytulasów. A mówiłby, że mnie kocha, a ja bym mówiła, że mi tego brak i dalej nikt by mnie nie tulił, to jednak myślę, że byłby między nami jakiś nierozwiązany problem. Sex, przytulanie, bliskość, docenianie, szacunek, pomoc, spędzanie czasu... pewnych braków sami sobie nie zaspokoimy. No nie w każdej sytuacji. To są kwestie bardzo indywidualne:-) Wiem Czwóreczko, że to wiesz, ale wolałam dopowiedzieć, bo chciałabym być dobrze zrozumiana. Wiele lat temu przeczytałam fantastyczny artykuł, który bardzo otworzył mi oczy. Chyba już kiedyś tu go zamieszczałam, ale warto do niego wracać: Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet46 ~Facet46 Napisane 01 czerwca 2022 - 08:47 ~Robert1971 napisał:@Nerd... Napisałem powyżej - przecież nie chodzi o to, by ona właziła na niego co drugi dzień (tego być może zdrowy facet by nie wytrzymał na dłuższą metę :-) ). Chodzi o to, by ona zwyczajnie nie odmawiała, nie wykręcała się, nie robiła głupawych uników - by dawała mu to, czego on potrzebuje, skoro on daje jej czego potrzebuje ona. A jeśli faktycznie czegoś ona potrzebuje czego on jej nie daje, to niech mu to zakomunikuje. . Ja powiem z własnego doświadczenia że jak była mi ciągle odmawiała to przezywałem niesamowity stres , bo były "sygnały" że może "dziś się uda" i wieczorami mega stres bo znów się nie udało. Dla mnie były to psychiczne tortury i niesamowicie źle to zniosłem. Zaczęły się problemy z sexem bo często byłem tak zestresowany że nie mogłem i itd .. Później odechciało mi się błagać , prosić , "pobudzać jej" i zacząłem sam się sobą "zajmować". Ni ukrywam że to nie było to co bym chciał , ale zdradzić żony nigdy nie myślałem. Dlatego jak czytam o braku sexu od lat to jestem zszokowany i zdziwiony że są mężczyźni którzy potrafią zrezygnować z czegoś co jest całkowicie naturalne i potrzebne facetowi .. No chyba że faktycznie żona nie daje a daje inna .. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Facet46 ~Facet46 Napisane 01 czerwca 2022 - 08:55 ~Robert1971 napisał: Do tego dochodzi obecny trend - podkręcanie kobiet na tzw. niezależne. No tak... ;-) Kobieta niezależna to taka, co to daje sobie radę we wszystkim i wszędzie - taki model się obecnie lansuje. . Kobieta "niezależna" czy też mężczyzna "niezależny" to po prostu osoby nie zdolne do małżeństwa i do trwałego związku. Taka jest brutalna prawda ... Nie każdy nadaje się do związku i małżeństwa , wiele singli . singielek którzy byli "niezależni" przez lata nie potrafi juz inaczej żyć i nigdy nie stworzy prawdziwego trwałego opartego na partnerstwie i współdziałaniu związku. Jak ja słyszę że kobieta jest "wyzwolona" i "niezależna" to zapala się mi od razu czerwone światełko bo to może po prostu znaczyć że nie nadaje sie do trwałego związku ... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~czwórka ~czwórka Napisane 01 czerwca 2022 - 09:34 ~solasi napisał:~czwórka napisał: Uważam, że lepiej pracować nad sobą dla siebie. Po to żeby we własnych oczach być lepszym człowiekiem. Jeżeli partner nie akceptuje Ciebie (zakładam, że jesteś wartościową osobą, rozwijasz się) i wymusza zmianę to mi się pojawia pytanie gdzie tam jest miłość? Czwóreczko, masz rację. Człowiek może tylko nad sobą pracować. Wydaje mi się, że problem ~Ten13 polega na czymś innym. Nikt tu nie mówi o dłubaniu w wartościach żony i zmuszaniu jej do jakiejś zmiany. Zresztą i autorowi kilka osób zaproponowało "pracę nad sobą":-). W związku ludzie mają pewne potrzeby i są ze sobą, bo miło im jest te potrzeby dla siebie wzajemnie spełniać. Kiedy pewnego dnia partner nie dba o zaspokojenie moich potrzeb i chodzi tu o taki dzień, który trwa np. 3 miesiące albo i dłużej, to znaczy, że jest jakiś problem. I praca nad samym sobą tego problemu nie rozwiąże. partner odmawiał mi przytulania, choć robił to od 6 lat i nagle przez tydzień, dwa, miesiąc - "0" przytulasów. A mówiłby, że mnie kocha, a ja bym mówiła, że mi tego brak i dalej nikt by mnie nie tulił, to jednak myślę, że byłby między nami jakiś nierozwiązany problem. Sex, przytulanie, bliskość, docenianie, szacunek, pomoc, spędzanie czasu... pewnych braków sami sobie nie zaspokoimy. No nie w każdej sytuacji. To są kwestie bardzo indywidualne:-) Wiem Czwóreczko, że to wiesz, ale wolałam dopowiedzieć, bo chciałabym być dobrze zrozumiana. Wiele lat temu przeczytałam fantastyczny artykuł, który bardzo otworzył mi oczy. Chyba już kiedyś tu go zamieszczałam, ale warto do niego wracać: Solasi, ja Ciebie rozumiem tylko ja mam inne doświadczenia i bardzo mało znam osób, które potrafią prowadzić dialogi. Zwykle jest tak, że jedno wykłada swoje racje, potem drugie a potem zaczyna się kanonada żali, dawnych hostorii o np. niespełnionych oczekiwaniach itp. Partnerzy relacji nie są wzajemnie sobą zainteresowani. Nie o to chodzi w tych rozmowach by szukać nowych rozwiązań. Intencją jest nawrócenie partnera by był taki jak dawniej a nie zbadanie tego czego on sam chce i czy w ogóle może być tak jak dawniej. Tak jak by zapominało się o tym, ża czas płynie, że wczoraj to już historia. Pytałam o te związkowe rozmowy w swoim życiu już kilkadziesiąt osób i par. Ludzi, którzy wiedzą czym jest dialog jest mało. Nie ma dialogu bez ciekawości i potrzeby zrozumienia drugiego człowieka. Jeżeli wchodzimy w rozmowę z partnerem mając w głowie on powinien on musi bo mi się to należy, musi być taki jak dawniej, musi być tak ja było kiedyś to się nie dogadamy. Dobre życie jak dla mnie nie ma za wiele wspólnego z teatrem. Jak gramy sztukę pod tytułem: „Kiedyś to były czasy” to nie ma już energii na nowe czasy. Motywacją pod dobry dialog jest ciekawość, odnajdywanie tego co nowe, nowych rozwiązań, niwego rozumienia się a nie zalanie partnera swoimi żalem, że było tak miło i się skończyło;-) Rozumiesz @solasi. Ja czuję, że zrozumiesz. Wymagająca jestem, wiem. Chciałabym się nauczyć prościej pisać. Artykuł wieczorkiem przeczytam i się odniosę. Dziękuję za link. Miłego dnia:-) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~solasi ~solasi Napisane 01 czerwca 2022 - 09:41 ~czwórka napisał: Rozumiesz @solasi. Ja czuję, że zrozumiesz. Wymagająca jestem, wiem. Chciałabym się nauczyć prościej pisać. Rozumiem. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby powrotu do przeszłości:-) i do tego, co było dawniej. Dlatego tak często piszę o aktualizowaniu wiedzy między partnerami... bo "dziś" nigdy nie jest dniem wczorajszym:-) Miłego:-) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Kwitnąca Wiśnia ~Kwitnąca Wiśnia Napisane 01 czerwca 2022 - 20:15 ~solasi napisał:~czwórka napisał: Rozumiesz @solasi. Ja czuję, że zrozumiesz. Wymagająca jestem, wiem. Chciałabym się nauczyć prościej pisać. Rozumiem. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby powrotu do przeszłości:-) i do tego, co było dawniej. Dlatego tak często piszę o aktualizowaniu wiedzy między partnerami... bo "dziś" nigdy nie jest dniem wczorajszym:-) Miłego:-) I Ty Czwórko i Solasi piszecie pięknie :-) aż miło czytać. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~czwórka ~czwórka Napisane 01 czerwca 2022 - 21:02 ~Kwitnąca napisał:~solasi napisał:~czwórka napisał: Rozumiesz @solasi. Ja czuję, że zrozumiesz. Wymagająca jestem, wiem. Chciałabym się nauczyć prościej pisać. Rozumiem. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby powrotu do przeszłości:-) i do tego, co było dawniej. Dlatego tak często piszę o aktualizowaniu wiedzy między partnerami... bo "dziś" nigdy nie jest dniem wczorajszym:-) Miłego:-) I Ty Czwórko i Solasi piszecie pięknie :-) aż miło czytać. Dziękuję. Przyjemnego wieczoru:-) Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~czwórka ~czwórka Napisane 01 czerwca 2022 - 21:36 Pozwolę sobie wrócić do artykułu - jak bydować sycące relacje. Pierwsze moje wrażenie @solasi to, że te rady są dla rodziców wspierających rozwijanie się pozytywnej samooceny u swoich pociech. Zgrabnie napisany, przyjemny w czytaniu. Ja generalnie jestem za zbudowaniem w sobie niezależności emocjonalnej. Jestem za poznawaniem siebie i utwierdzaniem swojej samooceny w oparciu o działania zgodnie z wartościami takimi jak szacunek, uczciwość, odpowiedzialność, sprawiedliwość, odwaga itd. Dzięki temu, ocena partnera wynikająca z rożnych sytuacji, chociażby z serii gorszych dni, po których ma prawo czuć się gorzej i nie współpracować tak jak bym sobie tego życzyła nie zaburzy mi własnego rozwoju i mojej samooceny. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~czwórka ~czwórka Napisane 01 czerwca 2022 - 22:04 ~czwórka napisał:Pozwolę sobie wrócić do artykułu - jak bydować sycące relacje. Pierwsze moje wrażenie @solasi to, że te rady są dla rodziców wspierających rozwijanie się pozytywnej samooceny u swoich pociech. Zgrabnie napisany, przyjemny w czytaniu. Ja generalnie jestem za zbudowaniem w sobie niezależności emocjonalnej. Jestem za poznawaniem siebie i utwierdzaniem swojej samooceny w oparciu o działania zgodnie z wartościami takimi jak szacunek, uczciwość, odpowiedzialność, sprawiedliwość, odwaga itd. Dzięki temu, ocena partnera wynikająca z rożnych sytuacji, chociażby z serii gorszych dni, po których ma prawo czuć się gorzej i nie współpracować tak jak bym sobie tego życzyła nie zaburzy mi własnego rozwoju i mojej samooceny. Dodatkowym zagadnieniem jest to gdzie są tacy nie oceniający, wspierający i wyrozumiali ludzie, gdzie można takich spotkać? Czy to czasami nie jest tak, że my tacy czasami bywamy a czasami wręcz przeciwnie i to jest norma i to jest nadal bycie w porządku? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie » odpowiedz » do góry 4 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 10119 Zarejestrowany: 10-06-2013 13:23. Posty: 2 IP: 10 czerwca 2013 14:10 | ID: 972500 dużo na tematy seksu ale w moim przypadku to jest coś chyba rzadko spotykane. Jestem dwa lata po ślubie. Mam 39 lat, to mój kolejny mąż. Za mąż wyszłam bo byłam w ciąży, normalnie bym pewnie tego nie zrobiła. Od początku było coś nie tak- ja sexi koszuki, perfumy, on-na brzuch i chrapie. Róznie się tłumaczył, nie będe się rozpisywać. Sex upawialiśmy może kilkanaście razy. Jestem dda, więc moje poczucie wartości jako kobiety spadało coraz bardziej. Po pół rocznej przerwie w sexie poszłam na całość i cudem zaszłam w ciąże. Teraz po ślubie robiliśmy to dwa razy i to dopiero po 1,5 roku. Z moim mężem nie da się z nim o tym rozmawiać, zmienia temat, wychodzi z pomieszczenia. Jest prostym facetem także o jakiejś terapi nie ma również mowy, bo terapie są dla ,,czubków". Wiem,że mam potocznie mówiąc przekichane. Nie ma u nas miłości, przytulania, nie dotykamy się w ogóle, nie śpimy razem, nie ma mowy o żadnym choc najmniejszym adorowaniu mnie jako kobiety. Zamyka się w łazience jak idzie się myć, nawet jak jeteśmy sami. Ja czuję się fatalnie. Wiem, że powinnam to zakończyć, ale względy finansowe mi na to w tej chwili mi nie pozwalają- mam w sumie 3 dzieci. On nie zły jako człowiek. Jest pomocny, dobry dla dzieci, oddany bardzo rodzinie, może z wyjątkiem tego, że lubi sobie wypić piwo. Nie upija się nigdy, ale jednak te 3, 4 piwa dziennie pije. Wiem, że to nie jest normalne. On opowiadał mi kiedyś, że w jego poprzednich związkach było normalnie - sex kilka razy w tygodniu (myślę że kłamał). Wiem, że moje marudzenie tu nic nie zmieni, ale mam dwa konkretne pytania: -czy picie i palenie może być przyczyną tego wszystkiego? -czy możliwe jest to, że on korzysta z sexu poza domem, a mnie jako kobiete traktuje jako świętość, matkę, z którą się nie robi takich ,,brzydkich" rzeczy jak sex, biorę pod uwagę taką ewentualność - on jest zawodowym kierowcą i więcej nie ma go w domu niż jest 1 Andrzej Gryżewski Zarejestrowany: 29-01-2013 14:37. Posty: 265 11 czerwca 2013 13:58 | ID: 972965 Witam. Cieszę się, że w Twoim poście jest dużo istotnych informacji. Dzięki temu prawdopodobieństwo rzetelnej odpowiedzi się zwiększa. Obie Twoje hipotezy są badań wynika, że u 60% mężczyzn którzy palą 20 lat będą zaburzenia erekcji (impotencja). Innymi słowy, co drugi długoletni palacz ma poważne zaburzenia erekcji. Mężczyźni w takim wypadku rezygnuja z seksu, a swoje libido zaspakajają poprzez masturbację. Spożywanie codziennie alkoholu, w tak dużych ilościach (3-4 piwa) skutkuje znieczynnieniem jader, przez co libido (potrzeby seksualne) obniżaja się znacznie, bądź zanikają. Ponadto Twój mąż ma siedzący tryb pracy, przez co cały organizm gorzej funkcjonuje i libido ma prawo być obniżone. Tutaj wskazane jest wyeliminować wyżej wymienione czynniki ryzyka. Libido męża powinno wrócić do normy. Pozdrawiam, Andrzej Gryżewski 2 katarzyna74 Zarejestrowany: 10-06-2013 13:23. Posty: 2 11 czerwca 2013 22:36 | ID: 973218 Dziękuję serdecznie za odpowiedż. Jeżeli mozna jeszcze zapytać - co Pan sądzi o mojej drugiej hipotezie - o tym, że może jednak korzysta poza domem? 3 Andrzej Gryżewski Zarejestrowany: 29-01-2013 14:37. Posty: 265 13 lipca 2013 23:03 | ID: 987630 Witam. Twoja druga hipoteza może być prawdziwa. 60% ężczyzn dzieli kobiety na Madonny i Ladacznice. Madonną jest zazwyczaj żona - wychowuje się z nią wspólnie dzieci, prowadzi gospodarstwo domowe, bywa u rodziny na imprezach okolicznościowych. Niestety, żonę nie postrzega się w kategoriach wyuzdanej kochanki. Ladacznicami są przypadkowo poznane kobiety, koleżanki z pracy. Z nimi można flirtować, proponować scenariusze "nieprzyzwoitego seksu", z poczuciem, że Ladacznicy takie rzeczy mozna proponować. Być może jesteś Madonną dla męża. Bez względu na Twoje starania, mąż może w Tobie Ladacznicy nie zobaczyć. To temat na indywidualną terapię u psychoterapeuty lub seksuologa. Pozdrawiam, Andrzej Gryżewski 4 Andrzej Gryżewski Zarejestrowany: 29-01-2013 14:37. Posty: 265 3 lipca 2015 01:12 | ID: 1233125 Zapraszam do polubienie mojego profilu na FB. Piszę tam więcej o seksualności człowieka : Pozdrawiam, Andrzej Gryżewski psycholog seksuolog psychoterapeuta

brak seksualności w związku forum