Jak sie szybko rochorowac. mam problem chcem sie rozchorowac i nie isc do szkoly akurat jutro lub jescze kilka dni ;p proszek do pieczenia i ziemniaki na mnie niedzialaja niestety :( moze wy cos polecice tak zeby byla goraczka lub cos innego z gory thx (mysle ze mnie uratujecie przed ciocia szkola ;\ Jak wszystkie rośliny na żywopłot szybko rosnący, bukszpan wymaga bardzo intensywnego przycinania. Wykonywać je może nawet początkujący amator ogrodnictwa, a to dlatego, że krzew jest bardzo odporny na cięcie, szybko się regeneruje. Żeby utrzymać go w ryzach, zabieg trzeba przeprowadzać dość często. Look up the German to Polish translation of mozesz sie rozchorowac in the PONS online dictionary. Includes free vocabulary trainer, verb tables and pronunciation function. Jak minęły z 4/5 godziny to zaczęły mi wyskakiwać kropki na gardle, pomyślałam że to może być angina, nawet się ucieszyłam. 2.to nie na chorobę ale teraz często robią tak że wpychają watę to ucha i idą do laryngologa tylko nie. Dorosły pies może dłużej znosic obecnośc robaków, szczenięta natomiast bardzo szybko mogą się rozchorowac lub umrzec z wycieńczenia. Drogi zarażenia się pasożytami są różne, począwszy od śródmacicznej, po zjadanie jaj z kałem lub mięsem a nawet zabawę z innym zwierzęciem. Jak sie szybko rozchorować mieć angine, grypę, gorączkę czy coś w tym stylu?? Potrzebuje szybkiej odpowiedzi jak można szybko się rozchorować potrzebuje tego ale nie że wychodzenie np na balkon lub na dwór albo jedzenie surowego ziemniaka itp. 1 ocena | na tak 0%. 0. q25t. Kiedy w lodówce zaczyna brakować miejsca, w głowie rodzą się różne pomysły. Na przykład takie jak trzymanie jedzenia za oknem lub na balkonie. Tego rodzaju problemy, to właściwie codzienność zimowych miesięcy. Szczególnie w okresie świąt czy karnawałowych imprez. Sałatki, pieczenie, szynki, mleko – nieraz bywa tak, że w naszej chłodziarce brakuje już na to wszystko wolnej przestrzeni. Wiele gospodyń z racji swojej oszczędności nie ma ochoty na wyrzucanie kilkudniowych obiadów do kosza. I słusznie. Znane polskie powiedzenie mówi jednak: chytry dwa razy traci. Może być tak właśnie z trzymaniem jedzenia na balkonie czy za oknem. Trzymanie jedzenia na balkonie - temperatura Największym zagrożeniem dla naszych pokarmów przechowywanych w tak niecodziennych okolicznościach, są oczywiście zmiany temperatur. Wszyscy dobrze o tym wiemy, że w dzisiejszych czasach nie doświadczamy już tak srogich zim, jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Fale mrozów zdarzają się bardzo rzadko. O wiele częstszą sytuacją są zaś zmiany temperatury na zewnątrz jak w kalejdoskopie. W takiej sytuacji wystarczy odrobinę nieuwagi i nasze jedzenie może się po prostu popsuć. Wystarczy, że jednego dnia za oknem temperatura oscyluje wokół 1-2 st. C., a następnego podskoczy o kilka stopni w górę. Niebezpieczne jedzenie Wyobrażacie sobie taką sytuację w lodówce? Kiedy wystawiamy jedzenie na zewnątrz, musimy być świadomi tego, że w pewnym momencie należy je stamtąd jak najszybciej zabrać. W przeciwnym razie w naszym pożywieniu zaczną gromadzić się niechciane bakterie i drobnoustroje, których spożycie może być fatalne w skutkach. Wszystko w trosce o swoje zdrowie, a także o zdrowie swoich bliskich. Kolejną sprawą jest odpowiednie zabezpieczenie naszego jedzenia. Nikt nie chciałby zobaczyć swojej sałatki czy ciasta skosztowanych przez sroki i wrony. Aby uniknąć takich degustacji należy koniecznie zamknąć pożywienie w plastikowych opakowaniach lub szczelnie zafoliować. I przypomnijmy raz jeszcze – śledzić temperaturę za oknem! Wiara, że od zimnego powietrza można się przeziębić, sięga korzeniami starożytnego Rzymu. Ile w niej prawdy? Tekst ukazał się w POLITYCE w marcu 2016 roku Już w pierwszym wieku naszej ery rzymski lekarz i encyklopedysta Aulus Cornelius Celsus (nie mylić ze Szwedem Andersem Celsjuszem – tym od temperatury) pisał w swoim klasycznym traktacie „De Medicina”, że zima powoduje bóle głowy, kaszle i wszelkie dolegliwości atakujące gardło. Tymczasem – jak wykazują współczesne badania – część z naszych przekonań o przeziębieniach to mity, choć w części jest ziarnko prawdy. Mitem numer jeden jest wiara, że to samo zimno prowadzi do kataru czy drapania w gardle. Tu nauka nie ma najmniejszych wątpliwości: bez wirusa nie ma przeziębienia. Wirusów przeziębień jest tak wiele – ponad dwieście – że de facto nie istnieje jedna choroba, którą medycznie można by określić jako klasyczne przeziębienie: raczej multum podobnych do siebie przypadłości. Co na przeziębienie i jakie są objawy? Większość z przeziębień wywoływana jest przez tzw. rhinowirusy, reszta przez wirusy paragrypy, adenowirusy, enterowirusy i koronawirusy (do tej grupy należą też niebezpieczne wirusy powodujące SARS czy MERS). Najprostszą metodą na złapanie przeziębienia jest dotknięcie ręki zakażonego rhinowirusem albo powierzchni skażonej takimi wirusami – klamki drzwi, przycisku windy – a następnie dotknięcie własnego nosa. W jednym badaniu, przeprowadzonym w pokojach hotelowych, wykazano, że przeziębiona osoba zostawia wirusy na 33–60 proc. często dotykanych powierzchni, takich jak przyciski do gaszenia światła czy pilot do telewizora. Na skórze wirus pozostaje niebezpieczny (zdolny do dalszego zakażania) przez jakieś dwie godziny, na meblach nawet przez dobę. Nic dziwnego, że przeciętny dorosły łapie przeziębienia średnio dwa do pięciu razy na rok, a dziecko – sześć do ośmiu razy. I to łapanie niekoniecznie powiązane jest z chłodem i mrozem. Choć rhinowirusy najczęściej nas dopadają, kiedy na zewnątrz nie jest zbyt ciepło, ich szczytowa aktywność nie pokrywa się z największymi spadkami temperatury: najłatwiej o przeziębienie między wrześniem a październikiem oraz między kwietniem a majem. Różni się tym od typowej grypy, która rzeczywiście lubuje się w mrozach. Zewnętrzna otoczka wirusa grypy twardnieje w niskiej temperaturze, dzięki czemu staje się bardziej wytrzymały i łatwiej przenosi się z osoby na osobę. Zdaniem Caroline Tapparel Vu, wirusologa z Uniwersytetu w Genewie, zmniejszone występowanie rhinowirusów zimą może brać się stąd, że grypa zwyczajnie wypiera inne wirusy. – To może być kwestią ekologicznych relacji między różnymi wirusami – mówi. Jest kilka powodów, dla których deszcze i wiatry za oknem mogą prowadzić do przeziębień. – Kiedy na zewnątrz jest zimno, zwykle siedzimy w pomieszczeniach, mamy bliższy kontakt z innymi ludźmi, a to sprzyja przekazywaniu wirusa – tłumaczy Tapparel Vu. Ukrywanie się w czterech ścianach przez chłodne miesiące może również prowadzić do niedoborów witaminy D – produkowanej w skórze pod wpływem promieni słonecznych – co z kolei wiąże się z wyższą zapadalnością na choroby górnych dróg oddechowych. Badanie opublikowane w ubiegłym roku w piśmie „Nutrients” wykazało, że osoby z niedoborem witaminy D mają aż o 58 proc. wyższe ryzyko zachorowania w danym sezonie na infekcję dróg oddechowych niż ci, którzy na takie niedobory nie cierpią. Co zaś z samym wychłodzeniem organizmu? Czy to, że kogoś przewieje (mówiąc potocznie), może sprzyjać przeziębieniom? Jeszcze w latach 50. i 60. przeprowadzono kilka eksperymentów, w których zdrowi ochotnicy przebywali w zimnie, po czym do ich nosów wprowadzano rhinowirusy. W jednym z tych eksperymentów kilkaset mieszkańców Chicago podzielono na dwie grupy: jedna siedziała przez dwie godziny w ciepłym pomieszczeniu, druga w chłodni. A jednak mimo tak poważnego wyziębienia organizmu wolontariusze z chłodni wcale nie chorowali częściej niż reszta. Te klasyczne już badania przez dekady uznawano za dowód na to, że zimno nie prowadzi do przeziębień. Tymczasem w ostatnich kilku latach w nauce pojawiły się sygnały, że jednak jakieś powiązanie może istnieć. Zimno ma znaczenie! Jak szybko wyleczyć przeziębienie? W styczniu 2015 r. wirusolodzy z Uniwersytetu Yale opublikowali wyniki badań, z których wynikło, że zimne powietrze w środku nosa może prowadzić do osłabienia systemów obronnych naszego organizmu, a tym samym do rozwoju infekcji. – Wielokrotnie, kiedy mamy wirusa w nosie, nie rozchorowujemy się. Aby człowiek zachorował, wirus musi się rozmnożyć. W naszym badaniu chcieliśmy zrozumieć, co sprzyja rozwojowi wirusów w nosie – opowiada jedna z autorek eksperymentu, Ellen Foxman. Foxman i jej współpracownicy z Yale odkryli, że w temperaturze ciała (37 st. C) rhinowirusy nie namnażają się tak łatwo jak w niższej – od 33 do 35 st. C. – Komórki, które wyścielają nasze nosy, wypracowały wiele sposobów na wykrywanie wirusów i blokowanie ich rozwoju, a jednym z głównych jest tzw. odpowiedź interferonowa. I ta odpowiedź jest dramatycznie ograniczona w niższej temperaturze, co pozwala na rozwój wirusów – tłumaczy Foxman. Jest to o tyle istotne, że nabłonek dróg oddechowych to główne miejsce, w którym dochodzi do infekcji rhinowirusami. Oczywiście noszenie czapki czy ciepłej kurtki raczej nie wpływa na temperaturę w środku nosa. Aby zapobiegać wychłodzeniu nabłonka górnych dróg oddechowych i namnażaniu wirusów, powinniśmy raczej nosić maski zakrywające nos (choćby takie, jakie są popularne w krajach azjatyckich dla zapobiegania rozsiewaniu infekcji). Foxman przyznaje, że badania zainspirowały ją do owijania się szalikiem, choć i to niekoniecznie daje pewność, że nos się nie wychłodzi. Co więcej – jak spekuluje uczona – prawdopodobnie dużo gorsze jest przebywanie godzinami na chłodzie w jesienne dni niż przebiegnięcie z domu do samochodu w najgorsze nawet mrozy – a to dlatego, że jeśli poddajemy nosy niskiej temperaturze tylko przez krótki czas, nasze ciało jest jeszcze w stanie utrzymać wyższą temperaturę nabłonka. Eksperymenty wirusologów z Yale to niejedyne badanie, które ostatnio podważyło przekonanie, że zimno nijak się ma do przeziębień. Ron Eccles, profesor Uniwersytetu Cardiff w Wielkiej Brytanii i dyrektor tamtejszego Centrum Przeziębień, podzielił 180 ochotników na dwie grupy. Połowa miała przesiadywać przez 20 minut ze stopami w misce pełnej lodowatej wody (o temperaturze 10 st. C), druga połowa służyła zaś jako grupa kontrolna. Okazało się, że pięć dni po eksperymencie znacznie więcej osób, którym Eccles wymroził stopy, skarżyło się na symptomy przeziębienia niż z grupy, której nie poddano tej nieprzyjemnej procedurze. Choć na pierwszy rzut oka wyniki badań Ecclesa wydają się sprzeczne z wynikami badań z lat 50. i 60., brytyjski uczony uważa, że tak nie jest, argumentując, że czym innym jest zaszczepienie wirusa do nosa w warunkach laboratoryjnych (jak robiono to dawniej), a czym innym „złapanie” go w warunkach naturalnych. A co mają stopy do przeziębień? – Stopy, podobnie jak ręce, są szczególnie unerwione i wrażliwe na zimno. Kiedy są wystawione na niską temperaturę, ciało wchodzi w tryb regulacji temperatury, aby zaoszczędzić energię. Dochodzi do zwężenia naczyń krwionośnych w skórze – to dlatego ręce bieleją na zimnie. Co ciekawe, takie zwężenie naczyń zachodzi również w nosie, co może zaburzać mechanizmy obronne w drogach oddechowych – mówi Eccles. Ale choć jego badania dodają wagi popularnym wierzeniom w przeziębienie z powodu przechłodzenia, nie dają podstaw do tego, by nigdzie nie ruszać się zimą bez czapki. – Skontaktowała się ze mną grupa osób, które biegają boso – również na zimnie. Uważali, że moja hipoteza to stek bzdur, gdyż oni są wyjątkowo zdrowi. Odpowiedziałem im, że nie ma w tym nic zaskakującego: w końcu biegając, nie wychładzają się – wręcz przeciwnie, prawdopodobnie się pocą. Czym innym jest siedzenie z nogami w lodowatej wodzie, a czym innym bieganie. Ćwiczenie pomaga utrzymać ich ciało w cieple – tłumaczy Eccles. I to właśnie jest kluczowe: nie tyle chodzi o to, czy jesteśmy wystawieni na zimno, ale o to, czy czujemy się wymrożeni, przemarznięci do kości. Dlatego też Eccles wcale nie uważa, że powinniśmy zabraniać dzieciom zabaw na śniegu czy grania w piłkę w jesiennym deszczu. Za to, jak już przestaną rozgrzewać się ćwiczeniami, lepiej nie przesiadywać na zimnie w przemokniętych ubraniach. Nie trzeba być morsem. Jak się nie przeziębić? Jest też druga strona medalu: na zimnie można się zahartować. – Regularne pływanie i zanurzanie w zimnej wodzie zwiększa odporność, co potwierdza niska zachorowalność na choroby infekcyjne – mówi dr n. med. Aneta Teległów z krakowskiej AWF. – W naszych badaniach pobraliśmy krew od morsów z krakowskiego Klubu Kaloryfer w listopadzie na początku sezonu i w marcu na zakończenie. I stwierdziliśmy, że po całym sezonie morsowania zwiększyła się u nich elastyczność krwinek czerwonych. To zaś ma ogromne znaczenie dla systemu krążenia krwi, a tym samym lepszego oddawania tlenu do tkanek. Do podobnych wniosków doszli również uczeni z Finlandii, którzy badali tamtejszych morsów. W zbliżonych eksperymentach, przeprowadzonych przez polskich naukowców, krótkie, trzyminutowe sesje w temperaturze –130 st. C także sprzyjały działaniu układu odpornościowego. Nie trzeba poddawać się tak ekstremalnym temperaturom czy zostać morsem, aby się zahartować. W eksperymencie, którego wyniki opublikowano w 2015 r., naukowcy z Holandii polecili ochotnikom przesiadywać po sześć godzin dziennie przez dziesięć dni z rzędu w pokoju wychłodzonym do 15–16 st. C – i to w skąpym ubraniu (T-shirtach i szortach). Po upływie tych dziesięciu dni biopsje mięśni wolontariuszy dowiodły, że ich ciała były lepiej niż wcześniej przygotowane na zwalczanie wirusów. Inny eksperyment – tym razem amerykański i przeprowadzony na szczurach – wykazał, że krótkie zanurzenia w chłodnej, 20-stopniowej wodzie prowadzą do zwiększenia odporności na raka. Autorzy tego badania w podsumowaniu wysnuli hipotezę, że podobnych efektów można się spodziewać u ludzi. Dla zdrowia sugerują zatem zimne prysznice (20 st. C) przez dwie do pięciu minut, rano i wieczorem. Ponieważ jednak wyniki te nie zostały jeszcze potwierdzone na ludziach, należy do nich podchodzić ostrożnie. Dla tych zaś, którym zimne prysznice czy morsowanie niezbyt odpowiadają, pozostaje najważniejsza i najskuteczniejsza metoda zapobiegania przeziębieniom: mycie rąk. Porządne i regularne mycie dłoni zmniejsza zapadalność na przeziębienia aż o 20 proc. I wcale nie trzeba tego robić w lodowatej wodzie. Najprzyjemniej morsuje się w temperaturze powietrza poniżej -8 st. C, w bezwietrzny i słoneczny dzień. Kąpiel w takich warunkach daje wrażenie, że woda jest „ciepła”. chorujesz? Masz problemy ze stawami? A może chciałbyś szybciej schudnąć? Pomyśl o morsowaniu. Jedną z najważniejszych zalet kąpieli w lodowatej wodzie jest zwiększenie odporności organizmu. Ale jak bezpiecznie zacząć morsowanie? Przeczytaj! Nie ma wątpliwości, że lodowate kąpiele mają bardzo pozytywny wpływ zarówno na zdrowie fizyczne jak i psychiczne człowieka. Zalet jest wiele (o zaletach morsowania przeczytasz pod tym linkiem). Ale jak bezpiecznie zacząć przygodę z morsowaniem, aby nie zrobić sobie krzywdy? Jak się do tego przygotować? Przeczytaj kilka ważnych porad. Morsowanie dla każdego, bez względu na wiekJednym z pierwszych pytań, jakie pojawiają się przed rozpoczęciem morsowania jest to, czy można to robić w każdym wieku. Praktycznie nie ma żadnych specjalnych ograniczeń co do wieku. Morsują dzieci, młodzież, dorośli, a także ludzie w podeszłym wieku. Zwykle najwcześniej zaleca się rozpoczęcie morsowania w wieku około 3-4 lat. A potem można to robić już do późnej starości. Jest tylko kilka przeciwwskazań. O nich przeczytasz w dalszej części zacznij od rozgrzewkiNa początek ważna uwaga! Nie wystarczy rozgrzać się gorącą herbatą czy kawą. A już na pewno nie alkoholem. Przed morsowaniem organizm należy rozgrzać za pomocą różnych ćwiczeń. Może to być np. gimnastyka, czy bieganie, które jest najbardziej naturalną formą ruchu. Przed morsowaniem organizm należy rozgrzać za pomocą różnych ćwiczeń. Może to być np. gimnastyka, czy bieganie, które jest najbardziej naturalną formą ruchu. 123RFJak długo powinna trwać rozgrzewka? Dla początkujących morsów zaleca się około 15-20-minutową rozgrzewkę. Należy przy tym pamiętać, że nie powinna ona być za bardzo intensywna. Organizm należy rozgrzać, ale nie przegrzać. Eksponowanie na mróz spoconego ciała nie jest dobrym pomysłem. Dlatego na początku warto zacząć od spokojnego truchtu i ćwiczeń ogólnorozwojowych (przysiady, skłony, pajacyki, pompki). Najprzyjemniej morsuje się w temperaturze powietrza poniżej -8 st. C, w bezwietrzny i słoneczny dzień. Kąpiel w takich warunkach daje wrażenie, że woda jest „ciepła”.Wyposażenie morsaDo morsowania nie potrzebujemy wielu rzeczy. Niektórym wystarczą jedynie kąpielówki czy w przypadku kobiet strój kąpielowy. Wielu morsów jednak używa butów neoprenowych, które chronią stopy przed zimnem czy skaleczeniem się ostrym lodem. Koszt takich butów to około 90-100 zł. Niektórzy zamiast nich używają zwykłych butów do kąpieli, czy nawet starych adidasów. Chodzi o to, aby częściowo chociaż odizolować stopy od zimnego podłoża (od stóp bowiem najszybciej marzniemy). Jeśli ktoś zamierza zanurzać również całe ręce, może także zaopatrzyć się w rękawice neoprenowe. Palce bowiem, podobnie jak i stopy, są bardzo wrażliwe na zimno i zanurzenie ich w lodowatej wodzie może być bardzo nieprzyjemne a nawet bolesne. Poza tym, jeśli nie zanurza się głowy, a na dworze jest bardzo zimno, można założyć na głowę zwykłą kąpielowy/kąpielówki Rękawiczki i czapka Buty do kąpieli Ręcznik, ciepłe ubranie na przebranie się i termos z herbatą Morsowanie - pierwsze wejście wodyDo wody najlepiej wchodzić spokojnym, ale zdecydowanym krokiem. Nie wbiegamy! Dobrze jest, aby nie wchodzić do wody samemu. Za pierwszym razem nie wiemy bowiem, jak nasz organizm może zareagować na gwałtowną zmianę temperatury. Dlatego warto, aby obok nas był ktoś jeszcze, kto w razie czego mógłby nam szybko przyjść z pomocą. Gdy już znajdziemy się w wodzie należy pamiętać, że pływając, czy ruszając się nasz organizm szybciej będzie się wychładzał niż gdy będziemy w wodzie tylko stać. I to warto wziąć pod uwagę ustalając czas jaki chcemy w wodzie przebywać. Pamiętaj! Morsowanie to nie są zawody, na których bije się rekordy. Czas kąpieli i ilość wejść do wody są uzależnione od stażu morsa i warunków pogodowych. Dlatego długość pobytu w zimnej wodzie dla każdego może być całkowicie różna. Bez większego ryzyka wychłodzenia możemy zastosować zasadę, że ile stopni ma woda, tyle minut możemy w niej przebywać – czyli 0-1 st. C do 1 minuty, 2 st. C – do 2 minut itd. Nawet niespełna minutowa kąpiel, wykonywana regularnie, to wystarczający bodziec dla hartującego działania lodowych za pierwszym razem byłem w wodzie 2 minuty. Z każdym kolejnym morsowaniem wydłużałem ten czas. Obecnie zwykle w wodzie siedzę około 10-12 minut. Ale warto jest słuchać tego, co nam w danej chwili organizm podpowiada. Nie ma co siedzieć na siłę przez z góry założony czas. Jeśli czujemy, że mocno się wychładzamy, lepiej przy tym pamiętać, że zagrożenie hipotermią jest niewielkie, jeżeli w wodzie nie będziemy przebywać dłużej niż pół godziny. Dowiodły tego liczne badania oraz doświadczenia rozbitków morskich, którzy nierzadko przebywali w wodzie o temp. 0 st. C ponad godzinę. Co robić po wyjściu z wody?Po wyjściu z wody można jeszcze krótką chwilę poświęcić na aktywność fizyczną, np. lekki trucht, a następnie jak najszybciej się ubrać w ciepłe i suche rzeczy. Właśnie po kąpieli najczęściej dochodzi do groźnych wychłodzeń organizmu. Warto pamiętać, że po wyjściu z wody mamy dla siebie tzw. złote pięć minut, podczas których organizm nie odczuwa jeszcze chłodu. Po tym czasie, gdy nie zdążymy się ubrać, może nas spotkać przykra niespodzianka i możemy mieć problem z zasznurowaniem butów. Na koniec warto napić się gorącej herbaty. Po wyjściu z wody można jeszcze krótką chwilę poświęcić na aktywność fizyczną, np. lekki trucht, a następnie jak najszybciej się ubrać w ciepłe i suche rzeczy. 123RFJak często można morsować?To jak często możemy morsować zależy od stopnia naszego zaawansowania oraz od temperatury wody. Na początek (w pierwszym roku) wystarczy, gdy będziemy to robić raz na tydzień. Potem oczywiście możemy częstotliwość zwiększać. Ale pamiętajmy, że w najzimniejszych miesiącach pomiędzy kąpielami warto dać odpocząć organizmowi dzień lub morsującym zaleca się również raz w tygodniu wizytę w momencie kontaktu ciała z lodowatą wodą pojawia się bardzo duży stres, który aktywuje wyrzut biologicznie aktywnych substancji, pozytywnie działających na system immunologiczny człowieka. Ten proces chroni organizm przed chorobą. Nawet lekkie przeziębienie nie powinno być więc przeszkodą przed wykąpaniem się w lodowatej wodzie. Wręcz przeciwnie, w praktyce można się przekonać, że po takiej kąpieli proces zdrowienia znacznie każdy może morsować?Tak, jak pisaliśmy wyżej, praktycznie nie ma żadnych specjalnych ograniczeń co do wieku. Jest jednak kilka przeciwwskazań. Dlatego dobrze jest, aby wcześniej skonsultować się ze swoim lekarzem. Są bowiem choroby, w przypadku których odradza się morsowanie. Do takich należ choroby serca i układu krążenia, nadciśnienia, choroby naczyń mózgowych, epilepsja oraz się w lodowatej wodzie nasz organizm reaguje na szok termiczny niekontrolowanymi, bardzo szybkimi i gwałtownymi oddechami, po których następuje hiperwentylacja – czyli jeszcze szybsze oddechy. To jest, obok zatrzymania akcji serca najczęstsza przyczyna śmierci po wpadnięciu ludzi do lodowatej wody. Jeśli chcesz zacząć morsować, najlepiej skontaktuj się z lokalnym klubem morsów. Informacje na ten temat znajdziesz między innymi na różnych stronach odmładzaMorsowanie hamuje procesy starzenia i działa odmładzająco na organizm. Starsi ludzie, którzy korzystają regularnie z zimnych kąpieli – są zdrowsi i przejawiają większą radość z hamuje procesy starzenia i działa odmładzająco na organizm123RFZobacz też: Zimna woda im niestraszna. Morsy ze Skwierzyny rozpoczęły sezon Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Gdy kobieta rodzi w szpitalu i nagle okazuje się, że akcja porodowa nie postępuje, może to być dla niej bardzo stresujące doświadczenie. Prędzej czy później rodząca może odczuć naciski, aby skorzystać z metod przyspieszających poród, np. przekłucia pęcherza płodowego lub podania oksytocyny, która sprawi, że skurcze przybiorą na sile. Dzięki temu może mieć mniej czasu na odpoczynek między skurczami, a ponieważ w tej fazie porodu odczuwa się już silne zmęczenie, wzrośnie ryzyko dalszych interwencji medycznych, w tym także cięcia cesarskiego. Także emocjonalnie może to być trudne doświadczenie. Mogą pojawić się negatywne, odbierające siłę myśli, które jeszcze bardziej utrudnią sprawę: Moje ciało nie działa, Zawiodłam, Cała praca na marne. Już samo to może skutecznie wstrzymać postęp porodu. Lekarze i położne mają kilka sposobów medycznej oceny postępu porodu. Oto kilka z nich: rozwarcie (pełne rozwarcie szyjki macicy to 10 cm, pozwala rozpocząć fazę parcia),stopień skrócenia szyjki macicy,siła skurczów (twoje odczucia/monitoring elektroniczny),czas między skurczami,długość skurczy,wstawienie główki,zachowanie matki. Uwaga! Reklama do czytania Poród naturalny Świadome przygotowanie się do cudu narodzin. Cesarskie cięcie i poród po cięciu cesarskim Pomoc i wsparcie przy CC i VBAC Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli Niestety żadna z tych ocen nie jest w 100% wiarygodna nawet dla najbardziej doświadczonego personelu medycznego. Zdarza się, że na ich podstawie dochodzi do niepotrzebnych interwencji medycznych. Dzieje się to szczególnie często przy ocenie rozwarcia, ponieważ: nie widać dokładnie szyjki macicy. Ocena odbywa się na podstawie wprowadzenia dwóch palców do pochwy. To ocena subiektywna i badanie przeprowadzone przez dwie osoby może dać dwa różne wyniki,osiągnięcie 1 cm rozwarcia może trwać 10 minut albo 2 godziny – poród nadal przebiega w prawidłowy sposób. Ciągłe badanie nie pomoże i nie przyspieszy osiągnięcia pełnego rozwarcia, może natomiast zaszkodzić: spowolnić postęp. To dwa powody, które pokazują, żeby unikać niepotrzebnych badań, chyba że istnieje do tego medyczne wskazanie. Nie ma znaczenia, czy kobieta ma 2 cm, czy 6 cm rozwarcia, prędzej czy później urodzi. Poród nie przebiega w żaden sztywno ustalony sposób, wpływa na niego bardzo wiele różnych czynników. Jak można sobie pomóc? 1. Wstań, przejdź się Wstawanie i ruch to świetne sposoby, aby pomóc dziecku przesunąć się w dół miednicy. Pomocne jest zwłaszcza chodzenie po schodach. Dzięki temu nacisk na szyjkę macicy jest większy i łatwiej o rozwarcie. 2. Zmień otoczenie Zastanów się, czy: Pomieszczenie nie jest zbyt jasne?Nie czujesz się zamknięta/ klaustrofobicznie w małym pokoju bez dostępu świeżego powietrza?Czy nie ma wokół ciebie zbyt wielu bodźców/hałasu?Czy potrzebujesz trochę prywatności?Czy czujesz się niekomfortowo lub czegoś potrzebujesz?Czy jest ktoś, kto sprawia, że czujesz się niekomfortowo lub ktoś, kogo obecności sobie nie życzysz? Uwaga! Reklama do czytania Poród naturalny Świadome przygotowanie się do cudu narodzin. Cesarskie cięcie i poród po cięciu cesarskim Pomoc i wsparcie przy CC i VBAC Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli Czasami rzeczy lub osoby w otoczeniu mogą podnieść poziom adrenaliny lub spowodować stres, który spowalnia lub zatrzymuje poród. Adrenalina zmniejsza wydzielanie oksytocyny – to hormony przeciwstawne i twoje ciało wstrzyma akcje porodową, dopóki znów nie znajdzie się w bezpiecznym miejscu. Wyobraź sobie wagę: wysoka oksytocyna wymaga niskiej adrenaliny. Wysoka adrenalina oznacza niską oksytocynę, a to w trakcie porodu niepożądane. Jeśli jesteś w stanie, zaczerpnij świeżego powietrza, pomyśl o tym, co może być ci potrzebne i rozważ poproszenie o inną położną, jeśli przy tej, która się tobą opiekuje, nie czujesz się komfortowo. 3. Zmieniaj pozycje Podobnie jak podczas chodzenia, zmiana pozycji pomaga dziecku obrócić się i zejść niżej. Pozostawanie w jednej pozycji spowalnia poród i jest bardzo niekomfortowe dla rodzącej. 4. Stymulacja piersi Stymulacja sutków powoduje wyrzut oksytocyny, więc możesz spróbować masować piersi palcami (włącznie z otoczką, którą dziecko będzie ssać podczas karmienia), raz jedną, raz drugą. Jeśli karmisz nadal starsze dziecko, przystaw je do piersi, efekt będzie ten sam. Masuj jedną pierś przez 5 minut (gdy nie odczuwasz skurczów), potem odczekaj, poobserwuj. To także dobry sposób, aby zająć czymś umysł, zamiast siedzieć i czekać. Gdy akcja porodowa znów nabierze tempa, przestań. 5. Seks i orgazm Orgazm uwalnia oksytocynę, więc poproś partnera o pomoc lub weź sprawy w swoje ręce. To doskonale może pomóc w rozwinięciu akcji porodowej, no i spójrzmy prawdzie w oczy – jak spróbujesz, nie będziesz cierpieć. 6. Akupresura lub akupunktura Akupresury możesz nauczyć się przed porodem, aby podczas niego uciskać odpowiednie punkty. Możesz robić to sama lub poprosić partnera. Możesz także poprosić specjalistę od akupresury, aby towarzyszył ci przy porodzie. 7. Czynniki emocjonalne To może mało popularna informacja, ale poród może wyzwolić wielki wstrząs emocjonalny, na który nie będziesz przygotowana. Być może ty lub twój partner marzyliście o chłopcu, a spodziewacie się dziewczynki. Może boisz się wyprzeć dziecko albo słyszałaś traumatyczne historie o czymś, co przydarzyło się bliskiej osobie. Być może niedawno odszedł ktoś bliski. Być może obawiasz się tego, co będzie, gdy dziecko już się urodzi, bo ciąża była nieplanowana i ty lub twój partner nie wiecie, jak się z tym czujecie. Bywa, że rodzice lub dalsza rodzina zjawiają się w szpitalu i czekają, aż matka urodzi, mimo że rodząca sobie tego nie życzyła. To się zdarza i może zakłócić poród, ponieważ wymaga, aby rodząca ponownie się skupiła i uspokoiła – nigdy nie należy denerwować rodzącej kobiety. Być może obawiasz się, że któraś z tych sytuacji może mieć miejsce. Wiele rzeczy może zakłócić przebieg porodu, jeśli zakłóci się spokój rodzącej i jej prawo do prywatności. Odkrycie ewentualnych psychologicznych czynników, które mogą wypłynąć w trakcie porodu, może być bardzo pomocne. Bardzo często zdarza się, że kobiety które straciły własne matki, przeżywają wtedy skrajne emocje. Dobrym pomysłem może być wizyta u specjalisty, aby uporać się ze swoimi rozterkami przed porodem. Jeśli coś wydarzy się w trakcie, poinformuj o tym położną, jeśli darzysz ją zaufaniem (lub partnera albo doulę). 8. Po prostu przeczekaj Na podstawie badań opublikowanych w 2002 r.: Rozwarcie w aktywnej fazie porodu wg nowej krzywej postępuje wolniej niż wg obowiązującej przez długie lata krzywej Friedmanna (średni czas od 4 cm do pełnego rozwarcia to 5,5 godz. vs 2,5 godz.). Według aktualnych badań nierzadko przed uzyskaniem 7 cm rozwarcia zdarza się, że w ciągu 2 godzin porodu nie widać żadnego postępu. 30% cięć cesarskich u pierworódek jest spowodowana brakiem postępu aktywnej fazy porodu, co przekłada się na 400 000 chirurgicznych operacji w USA. 30% z tych kobiet mogłaby uniknąć drogiej i niepotrzebnej interwencji, gdyby poczekano. Bardzo powszechna jest także przerwa pomiędzy pierwszą a drugą fazą porodu – między pełnym rozwarciem a parciem. Istnieje teoria, że to sposób matki natury na zmagazynowanie energii. Naturalna faza plateau To normalny, fizjologiczny proces występujący w mniej więcej 50% przypadków. Personel medyczny ma głównie do czynienia z rozwarciem szyjki macicy, skróceniem i wstawieniem w kanał rodny. Mają do czynienia z pacjentkami. Są przyzwyczajeni raczej do aktywnego prowadzenia porodu zamiast naturalnego przebiegu. Chcą widzieć regularną krzywą postępu rozwarcia szyjki macicy. Ale nie jest rzadkością, że mimo iż poród postępuje, rozwarcie szyjki macicy na pewien czas się zatrzymuje. W tym czasie ma miejsce wiele rzeczy, niezbędnych do tego, aby poród się dokonał. Oto niektóre z nich: wstawienie dziecka w kanał rodny – dziecko musi samo znaleźć drogę przez to wąskie przejście i wpasować się główką,rozmiękczenie chrząstki w miednicy i zwiększenie elastyczności więzadeł oraz ścięgien, aby możliwe było przejście dziecka przez kanał rodny,czas, w którym piersi wyprodukują wszystkie przeciwciała dla dziecka po porodzie. Ich poziom w wydzielinie z piersi przed porodem jest niewielki, za to zaraz po porodzie siara jest bardzo bogata we wszystkie niezbędne dla noworodka składniki. Może to wymagać trochę czasu, dziecko może potrzebować więcej skurczów, które poprzez masaż stymulują jego układ nerwowy i przygotowują płuca do oddychania na zewnątrz,zmiany w psychice matki: gotowość na podjęcie odpowiedzialności za drugą osobę, lęk przed pierwszym krokiem dziecka do odseparowania, środowisko, w którym czuje się pewnie i bezpiecznie,zmiany psychologiczne w dziecku (są dowody na to, że w dziecku także w tym czasie zachodzą zmiany psychologiczne i emocjonalne). W tym czasie bardzo łatwo zniechęcić rodzącą do dalszych wysiłków: Ciągle 5 cm. Masz tylko 5 cm. Nic się nie dzieje. Nie ma żadnego postępu. W tym czasie rodzące wykonuje wielki wysiłek, tyle że nie przekłada się on na widoczne rozwarcie. To może trwać kilka godzin lub krótką chwilę, w zależności od indywidualnych potrzeb. Niezwykle istotne jest utrzymanie mamy w dobrej kondycji psychicznej i niepozwolenie jej na załamanie się. Należy jej przypominać, że sprawy cały czas idą naprzód – to nic, że rozwarcie nie postępuje. Wykonuje kawał dobrej roboty. Dobrym pomysłem może być odłożenie na chwilę badania pochwowego. Warto poprosić personel medyczny o przerwę. Tak długo jak mama i dziecko czują się dobrze, powinni dostać czas, którego potrzebują. Doule i niezależne położne Jeśli obawiasz się, że ty i twój partner nie dacie rady zapamiętać tych wszystkich porad, zastanów się nad wynajęciem douli lub niezależnej położnej, nieważne, czy rodzisz w domu, czy w szpitalu. Doula może być mniejszym wydatkiem niż położna, ponieważ nie ma wykształcenia medycznego, jest jednak przygotowana do profesjonalnego wspierania w porodzie. Będzie mogła pomóc radami, masażem lub dodać otuchy, kiedy ty i twój partner nie będziecie pewni, co się dzieje lub poczujesz się niespokojna. Niezależna położna zrobi to samo, dodatkowo ma wykształcenie medyczne, więc możesz zdecydować się na poród domowy lub poprosić, aby towarzyszyła ci w szpitalu. Mają dużą wiedzę o przedłużającym się porodzie, znają wiele wspaniałych sposób, które pomagają ruszyć naprzód, i uspokoją, że to, co się dzieje, jest normalną fazą plateau, w czasie której możesz odpocząć. Niestety w większości szpitali jedynym sposobem na poradzenie sobie z przedłużającym się porodem są leki, narzędzia lub operacja i mało kto chce walczyć o to, aby dać ciału szansę na poradzenie sobie z tym, co w porodzie naturalne. Tłumaczenie: Foto Każdy w okolicy go zna, a raczej rozpoznaje – mówią na niego „awanturnik”. Gdy wchodzi do sklepu to wywołuje nie lada poruszenie. Ekspedientki zaczynają cicho szeptać między sobą i lekko usuwać się z pola jego widzenia… „Awanturnik” choć robi zakupy w tym sklepie codziennie, a nawet kilka razy dziennie, to mimo wszystko każdorazowo wykazuje się konfliktowością. Wręcz uwielbia się czepiać – irytują go nie tak poukładane produkty na półkach, źle zamieciona podłoga, nierówno ułożone palety… A pomieszane bułki w koszu doprowadzają go szału. Te i wiele innych rzeczy powodują, że ludzie obawiają się z nim kontaktu – boją się kolejnej kłótni i bezpodstawnych, a czasem banalnych powodów jego agresji… Taki jest właśnie HCP… HCP czyli wysoko konfliktowa osobowość (ang. High Conflict Personality) charakteryzuje się zaburzeniami osobowości typu B (zaburzenia antyspołeczne, borderline, histrioniczne, narcystyczne). Cechuje ją wysoka zmienność, potrzeba wręcz dramatycznego akcentowania własnych stanów emocjonalnych oraz niekontrolowana ekstremalność emocjonalna. Pasujące określenia: chwiejny emocjonalnie, dramatyzujący, roszczeniowy, irracjonalny, rozdarty, myślący w kategoriach „wszystko albo nic”, obwiniający, konfliktowy, egoistyczny, niedojrzały, awanturniczy, czepliwy, zmienny, prowokujący, impulsywny, wyolbrzymiający… Osobowość wysoko konfliktowa zawsze robi wokół siebie duże zamieszanie – zawsze znajduje się w centrum zamieszania. Działa pod impulsem i za każdym razem eksponuje swoje negatywne emocje. Uwielbia wyrażać się krytycznie wobec każdego, ale sama krytyki nie przyjmuje. Spoglądając z boku to jej zachowanie jest wręcz zautomatyzowanym stanem ciągłej chęci rządności i władzy. Kłótnia i awantura to codzienność… Jak rozpoznać osobowość wysoko konfliktową? Rozpoznanie, a tym samym zdiagnozowanie owej osobowości nie należy do łatwych i jest możliwe dopiero w wieku dorosłym. Warto zwrócić uwagę na zachowania, które utrzymują się przez dłużysz czas i są bardzo charakterystyczne dla tego typu zaburzenia… HCP uwielbia kłótnie. Każde spotkanie musi się oprzeć o spór. To właśnie w kłótni HCP doszukuje się nagrody. HCP nigdy nie bierze odpowiedzialności za swoje zachowanie, czy wypowiadane słowa. Osobowość wysoko konfliktowa uwielbia obwiniać inne osoby – zawsze znajdzie sobie ofiarę, którą będzie regularnie nękała, obwiniała, upokarzała, a nawet będzie szerzyła pogłoski i pomówienia na jej temat. Ofiara ma stać się formą ujścia jej negatywnych emocji – na nią spada ciężar jej negatywnego postrzegania rzeczywistości. Za swój stan będzie obwiniać wszystkich, ale na pewno nie siebie. Nie ma większego znaczenia z kim wchodzi w relację – zawsze stoi na polu bitwy, a wszyscy są w opozycji przeciwko niej. Tu nie ma miejsca na skrupuły, czy zrozumienia – HCP uważa, że zawsze trzeba być czujnym i gotowym do walki. A kto szybszy i mocniejszy ten wygrywa. Osobowość wysoko konfliktowa nigdy nie widzi siebie w roli przywódcy, czy wojownika to on/a jest ofiarą. Jako ofiara chce walczyć przeciwko złu, które ją spotyka, nawet gdy nie ma realnych podstaw do tego. Jakie są przyczyny HCP? Podobnie jak w innych przypadkach przyczyny tego zaburzenia nie są w 100% poznane. Trudno jest wyjaśnić, gdzie zaburzenie ma swoje źródło. Jednakże w dużej mierze przypuszcza się, że przyczyny wynikają z okresu dziecięcego. HCP mogły być zaniedbywane lub wykorzystywane we wczesnym dzieciństwie. Warto podkreślić, że zaburzenia nie łączy się jednak z predyspozycjami genetycznymi czy psychologicznymi. Największe znaczenie w rozwoju HCP przypisuje się niewłaściwym relacjom przywiązania w okresie dzieciństwa. Jak postępować w kontaktach z HCP? Spotkanie i codzienne życie z HCP nie należą do łatwych. Najważniejsze staje się wyzbycie wszelkiego poczucia winy związanego z sposobem bycia HCP. Niedoszukiwania się winy w sobie za zachowanie i sposób odnoszenia HCP. Należy także pamiętać, że sam/a HCP nie zmienisz. Zmiana zawsze musi wynikać z potrzeby zmiany osoby, która wykazuje się konfliktowością. Jeśli HCP jest osobą z którą nic Cię nie łączy napisałabym „machnij ręką” na jej zachowanie. Ale nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawało. Gdy HCP po raz kolejny wbija Ci szpilę, to naturalne staje się, że masz ochotę krzyczeć, a nawet tupać nogami. Jednak tego typu zachowanie staje się pożywką dla HCP. Dajesz do zrozumienia HCP, że jest ofiarą i należy jeszcze bardziej, jeszcze mocniej się bronić. Gdy HCP jest „awanturnikiem” z opisu powyżej musisz wykazać się odpornością psychiczną, która powinna zostać wzmocniona o techniki asertywności. Jeśli nie musisz rozmawiać z HCP, to tego nie rób. Gdy tylko masz taką możliwość to po prostu unikaj kontaktów z tego typu osobowością. Pamiętaj, aby wykazać się także nowym spojrzeniem – wiesz teraz o wiele więcej na temat osobowości wysoko konfliktowej… Jak wygląda związek z osobowością wysoko konfliktową? Sprawa przedstawia się całkiem inaczej, gdy HCP jest bliskim członkiem Twojej rodziny. Bliscy naszemu sercu, a zarazem tak bardzo dalecy… Najważniejsze staję się, abyś zrozumiał/a, że nie musisz być już więcej przysłowiowym „chłopcem do bicia”. Masz prawo wyznaczyć sztywne granice i zadbać o swoje bezpieczeństwo. Nie musisz już więcej HCP tłumaczyć przed innymi osobami, nie musisz już więcej być jej wybawicielem. HCP powinien ponieść konsekwencje swojego zachowania, aby te przybliżyły go do poznania prawdy o samej sobie. Warto, choć należy zachować wielką ostrożność namówić HCP na terapię. Pamiętaj, aby zatroszczyć się przede wszystkim o siebie. Nikt tego nie zrobi, jeśli Ty sam/a nie wykażesz się troską o własne bezpieczeństwo i granice, których nie można przekraczać. Jak wyleczyć się z konfliktowości? Psychoterapia jest głównym motorem zmiany i zrozumienia. Zaangażowanie to jeden z elementów odszukania „nowego siebie”. Terapia pozwala zobaczyć świat w innych barwach i zrozumieć dlaczego potrzeba konfliktu była tak silna. Ma ona na celu pokazanie, że konfliktowość nie służy, a szkodzi. Pamiętajmy, że każdy człowiek jest inny i inaczej może się przedstawiać wspomniana konfliktowość (u każdego człowieka z HCP występuje różne nasilenie owych cech). Każdy przedstawia rożne oblicza swej osobowości. Autorka: Agnieszka » O MNIE A teraz pytanie do Ciebie – czy odnajdujesz w swoim środowisku właśnie taką osobę? Czy znasz osobę, która zachowuje się właśnie w ten sposób? Jeśli tak, to opowiedz nam troszkę o niej w komentarzu poniżej… ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ „DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ” to e-book dla każdego, kto chce zacząć siebie kochać. To propozycja dla wszystkich którzy pragną patrzeć na siebie oczami szacunku, zrozumienia, akceptacji i wdzięczności ❤❤❤ (więcej…) CZYTAJ ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE, czyli jak pokonać wewnętrzne i zewnętrzne blokady? Istnieją takie momenty, w których z wielkim cierpieniem na duszy wątpimy w siebie. Nie czujemy się zbyt dobrze we własnej skórze, odczuwamy ucisk w gardle, nogi odmawiają posłuszeństwa, a serce zbyt szybko zaczyna bić. Człowiek sam ze sobą czuje się źle. A wszystko z powodu kulejącej pewności siebie, która daje o sobie znać, w takich momentach, które są dla nas nazbyt obciążające. Dlatego postanowiłam napisać książkę, która dokładnie zobrazuje, jak stać się pewnym siebie człowiekiem. (więcej…) CZYTAJ Źródła braku pewności siebie, czyli skąd u ludzi niskie poczucie wartości? „Źródła braku pewności siebie” to e-book dla każdego, kto chce wziąć pewność siebie w swoje ręce i podjąć decyzję, co dalej powinien z nią zrobić. To nade wszystko źródło schematów głęboko zakorzenionych w podświadomości. To prawda o tym skąd u ludzi niskie poczucie wartości, jak również o tym, co wpływało i wpływa cały czas na naszą pewność siebie. W e-booku: (więcej…) CZYTAJ TOXIC 2, jak poradzić sobie z miłością, która Cię niszczy? Toksyczna więź… Coraz bardziej świadomi, a jednak wciąż tak bardzo nieświadomi… Niestety wciąż zbyt wiele osób tkwi w toksycznych relacjach, całkowicie rujnując swoje zdrowie psychiczne. Nazbyt wiele osób wciąż nieświadomie oddaje swoje życie w ręce wampira emocjonalnego. Traci wszystko – szczęście, radość, poczucie bezpieczeństwa, spokój, swoje prawa, zdrowie i to wszystko w imię zasad, które zostały zbudowane przez toksycznego wampira. Jednak w życiu każdego z nas przychodzi taki moment w których pragniemy tylko jednego – wolności i rozumienia… Czy należysz do tych osób? (więcej…) CZYTAJ TOXIC, jak sobie radzić z osobami, które utrudniają Ci życie? Emocjonalnie wykorzystani… Emocjonalny wampir to szantażysta o wielu twarzach. Gra i wykorzystuje – owija sobie nas wokół palca i nawet nie wiemy kiedy, a już zachowujemy się tak, jak on sobie tego życzy. To nie Twoja wina!!! Emocjonalny szantażysta to cholerny manipulator – wykorzysta wszystko i wszystkich, by zdobyć to, co jest mu w danej chwili potrzebne. W nosie ma uczucia innych – najważniejsze to podbudowanie własnego ego… Najtrudniejszy moment naszego życia to ten, w którym w końcu zdajemy sobie sprawę z faktu, że ta osoba nas krzywdzi. Ciągła krytyka, obgadywanie, niedorzeczne plotki, brak szacunku, obojętność ze strony bliskich… Odczuwasz to u siebie w życiu? (więcej…) CZYTAJ CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI Sztuka perswazji to sposób na życie… Choć mylona z manipulacją, to jednak jest bardzo daleka od tego postępowania… Perswazja to sposób przekonywania do własnych racji bez wpływu na zdrowie innej osoby. Pomaga dojść do konsensusu poprzez dyskusję zainteresowanych stron nad zaistniałym problemem – tym samym otwiera drogę do jego rozwiązania. Jest również nieodzownym czynnikiem łagodzącym wszelkie kłótnie, czy spory. Należy pamięć, że perswazja nie polega na zmuszaniu, jak to lubi robić manipulacja. Perswazja nigdy nie jest powiązana z kłamstwem, czy mówieniem nieprawdy. Skupia się przede wszystkim na argumentowaniu danych twierdzeń i postaw w sposób rzeczowy i kompetentny. …ale dość z teorią… Czas zobaczyć, czego nauczy nas CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI… Publikacji pomoże przede wszystkim opanować bezcenne techniki życia wśród wielu różnych osobowości… (więcej…) CZYTAJ DEPRESJA NIEWIDZIALNY WRÓG DEPRESJA WCIĄŻ OBECNA… Do tej pory na temat depresji powstało wiele książek, jednak wszystkie „jakieś takieś”… Niby służą pomocą, a wciąż zbyt wiele w nich skomplikowanych terminów… Zbyt mało poradników – zbyt mało prostych przekazów… Dzisiaj chcę Ci przedstawić pozycję, która jest daleka od medycznych nierozumianych słów. Nie znajdziesz tu nic trudnego do zrozumienia. Ta książka jest napisana, by służyć i pomagać – ma zwiększyć świadomość samego chorującego, jak i jego najbliższych, którzy walczą razem z nim. (więcej…) CZYTAJ ZBURZĘ TEN MUR CZAS NA ZMIANY… Czy masz czasem tak, że gdziekolwiek się ruszysz, to napotykasz na mur? Próbujesz coś zmienić, coś osiągnąć, ale nic się nie zmienia? Jest pewien sposób na to… Czas zburzyć ten okropny mur, który przez lata budowany był przez porażki, negatywne myśli, krzywdzące opinie, brak pewności siebie, trudne dzieciństwo, okrutne utarte schematy… Wszystko, czego teraz potrzebujesz, to uświadomienie sobie, jak dotrzeć do własnego szczęścia. Dzięki tej książce odzyskać siebie – zrozumiesz i zaakceptujesz, a przede wszystkim nauczysz się prawdziwie żyć. Trener rozwoju osobistego pomoże Ci zrozumieć, co to znaczy żyć pełnią życia. (więcej…) CZYTAJ WŁADCA SŁOWA Władca słowa… Jak skutecznie i celnie wymierzać słowo, aby osiągnąć władzę nad ludzkimi emocjami? Książka, której opis właśnie czytasz, stawia sobie za cel dać Ci władzę nad ludzkimi emocjami. Będzie tu mowa o tym, jak możesz się nauczyć sięgać poza racjonalne motywy innych ludzi i oddziaływać bezpośrednio na ich instynkty, rozbudzając i rozpalając swymi słowami ich wyobraźnię. Pokażemy Ci, w jaki sposób, sięgając poza racjonalne motywy słuchacza, możesz rozpalać wyobraźnię samymi słowami. Czyli, w skrócie, dowiesz się przede wszystkim… Nauczy się – Jak bezpośrednio wpływać na ludzkie instynkty, emocje i wyobraźnię, sprawiając, że wszelkie Twoje sugestie staną się nieodparcie fascynujące, zniewalające i hipnotyczne? (więcej…) CZYTAJ POTĘGA ŻYCIA – Jak zacząć od nowa, nie zmieniając wszystkiego wokół? Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia staje oko w oko z potrzebą zmiany, która często przychodzi niespodziewanie i od której tak naprawdę nie ma odwrotu. Zmiana dotyczy różnych sfer naszego życia, ale w dużej mierze będzie krążyć wokół wewnętrznej potrzeby natychmiastowej odmiany własnego losu… Wewnętrzny głos krzyczy: „muszę coś zmienić, bo inaczej zwariuję”… Zmiana jest nieunikniona, a Ty od dzisiaj stajesz się jej mapą i przewodnikiem… (więcej…) CZYTAJ

jak szybko sie rozchorowac